środa, 27 lutego 2019

35. Gangsterzy specjalnej troski, czyli znaki przestankowe pilnie poszukiwane cz. 2

Witajcie ponownie! Zanim przejdziemy do analizy, mamy Wam coś do powiedzenia. Otóż w związku z dynamicznym rozwojem analizatorni poszukujemy jednej–dwóch osób na stanowisko analizatorki/analizatora. Od kandydatów oczekujemy:
- bardzo dobrej znajomości polskiej ortografii, gramatyki, interpunkcji i frazeologii,
- umiejętności analitycznego, logicznego myślenia rozwiniętej w stopniu znacznym,
- spostrzegawczości, tak zwanego oka do szczegółów,
- szerokiej wiedzy ogólnej, zainteresowania światem współczesnym, ogólnej orientacji w kulturze i popkulturze polskiej i światowej,
- umiejętności zwięzłego, zrozumiałego formułowania myśli,
- umiejętności szybkiego wyszukiwania i selekcji informacji,
- poczucia humoru (im bardziej złośliwe, tym lepsze, ale – uwaga – nie tolerujemy wulgaryzmów i wulgarności, wycieczek osobistych oraz obrażania kogokolwiek),
- dyspozycyjności w rozsądnym wymiarze i terminowości (docelowo chcemy publikować analizy co dwa tygodnie).

Oferujemy pracę niepłatną, ale rozwijającą, rozrywkową i – last but not least – w doborowym, inteligentnym gronie. Chętnych prosimy o zgłaszanie się pod postem. Będziemy prosić o linki do Waszych tekstów (analiz, recenzji, komentarzy, postów na forach itp.; chcemy zorientować się, na ile Wasz sposób pisania i posługiwania się językiem odpowiada naszym oczekiwaniom). Zapraszamy!

Teraz ad rem. Zapraszamy do lektury dalszego ciągu wstrząsających losów Melody – nieświadomej niczego córki i siostry okrrropnych gangsterów. Dziś dowiecie się, jakie oryginalne przedmioty obejmuje szkolny program nauczania w USA, jak rasowy gangster zachowuje się, stojąc oko w oko z członkiem wrogiej bandy, i dlaczego warto słuchać starych piosenek. Poznacie też słowo z języka suahili. Jak zawsze, życzymy miłej zabawy.

Analizują: Denibaba_potwór i Potworna Siostra.

Adres opowiadania: https://www.wattpad.com/story/64933857-gang-czy-normalne-%C5%BCycie

Rozdział 4

Przez prawie całą noc nie spałam. Ten sms mnie przeraził.  Tyle pytań a nie ma na nich odpowiedzi.
Odpowiedzi dość rzadko znajdują się na pytaniach.

Dopiero gdy Liam wrócił udało mi się zasnąć. Rozpoznałam, że to on bo zawsze gdy wraca nocą z pracy potyka się na schodach i klnie "Kurwa jebane schody" przez co też się cicho zaśmiałam.
Włączenie światła najwyraźniej jest dla Liama problemem.

Wracając jest godzina 6:45 (godzina 6:45 wraca i wracając, jest? Podjęte przeze mnie próby zrozumienia tego sformułowania skończyły się niepowodzeniem) a ja nadal leżę w łóżku,  kompletnie mi się nie chce (to wstań, skoro ci się nie chce leżeć w łóżku). No cóż kiedyś trzeba wstać. Wygramoliłam się z mojego wygodnego łóżka i podeszłam do szafy. Ma dosyć swobodne myśli, jak na kogoś, kto całkiem niedawno został prawie potrącony przez samochód, a potem dostał wiadomość z pogróżkami. Mój wybór padł na czarne dżinsy z dziurami na kolanach (jak ją znowu coś potrąci, przynajmniej nie będzie szkoda spodni),  biały top z napisem "I am bitch" (co gorsza, piszę po angielsku z błędami), czarne nike i świeżą białą bieliznę (mamy rozumieć, że zdarza się jej wybrać bieliznę nieświeżą?). Po wybraniu ubrań ruszyłam do łazienki się w nie przebrać.
W pokoju nie mogła tego zrobić, bo...?
Przebrała się. W nie. Te ubrania.

Po wykonaniu tej czynności zrobiłam niechlujnego koka i pomalowałam się. Makijaż składał się z kresek, pomalowanych rzęs i oczu ciemnymi cieniami oraz ust czerwoną szminką.
Makijaż składał się z oczu i ust. Ciekawe, czy je sobie codziennie malowała, czy był to makijaż permanentny. Szyk wyrazów w tym zdaniu to temat na pracę magisterską, nie na analizę, więc nie będę rozwijać tematu.
Klasyczny przykład pokazujący, że kompozycja zdania ma znaczenie.

Wyglądałam znośnie, więc skierowałam się do pokoju po plecak i telefon. Gdy wzięłam potrzebne mi rzeczy (nie było wśród nich przecinka?) zeszłam na dół do kuchni.
Przypomina mi się jeden kabaretowy monolog o tekściarzu, któremu płacili od słowa. Po kiego czorta ona tak dokładnie opisuje wszystkie swoje czynności?

- Cześć Mel - uśmiechnął się (kto? Nie, wyjaśnienia „no przecież wiadomo, że Liam” nie przyjmuję do wiadomości), ale gdy zauważył mój wyraz twarzy od razu posmutniał - Co się stało?
– Nie umiem zapisywać dialogów – odpowiedziałam, chlipiąc i pociągając nosem.

- Pokażę ci coś - wyciągnęłam telefon z kieszeni spodni i pokazałam sms, który dostałam wczoraj.

Brat zaczął czytać wiadomość. Coś długo to trwało, więc czytał pewnie kilka razy.
Nadawca pisał powoli, bo wiedział, jak u Liama z czytaniem. 

- Kiedy dostałaś tego sms? - spytał poważnie oj znam takiego Liama. Taki Liam równa się przerąbane.
Brak znaków przestankowych też.
TEGO SMS? Z gramatyką u auuuutorki tak samo kiepsko jak z interpunkcją.

- Wczoraj wieczorem.

- Od dzisiaj wracasz do domu zawsze z kimś (wychodzić z domu może sama? Wróg czyha tylko w drodze powrotnej?) a ja postaram się załatwić by nie chodzić już na nocki. Jesteś w niebezpieczeństwie a nie zniósł bym gdyby ci się coś stało - powiedział smutno. Podszedł do mnie i mocno przytulił - Kocham Cię siostrzyczko.
Smutno mu było, że nie zniósłby i że kocha siostrę? 

- Ja ciebie też Liam.

- Dobrze a teraz zbieraj się do szkoły - powiedział i odprowadził mnie do drzwi.

Wychodząc z domu tak jak zawsze był Luke (kiedy nie wychodził z domu, to go nie było), ale nie był sam. Razem z nim był Andy. Nie powiem trochę mnie to dziwi.
Skoro nie powiesz, że cię dziwi, to uznamy, że cię nie dziwi. Tak się kończy olewanie przecinków.

- Hej pingwinku - podeszłam do blondyna i przytuliłam go.

- No hej księżniczko.- Ekhem a ja? Nikt się ze mną nie przywita? - spytał Andy i udawał złego.

- No dobra niech ci będzie - jego również przytuliłam by nie narzekał i dał mi spokój. Postanowiłam też dać mu szanse by się zapoznać, ale nadal będę czujna.
Czujna wobec chłopaka, który poprzedniego dnia uratował jej życie? Na pewno uczynił to w jakimś niecnym celu.

Wsiedliśmy do auta i jechaliśmy w ciszy do szkoły. Nikt się nie odzywał tylko w tle było słychać muzykę z radia Bring Me The Horizon-True Friends.
Bring Me The Horizon-True Friends to nazwa rozgłośni? Trochę długa. Stacje radiowe zwykle wybierają nazwy zwięzłe i łatwe do zapamiętania.

Przyznam, że piosenka jest całkiem fajna, podoba mi się. I jest to niezwykle istotne dla rozwoju akcji, prawda? Dojechaliśmy do szkoły równo z dzwonkiem, ale trzeba było niepotrzebne rzeczy zanieść do szafki, więc na lekcję przybyliśmy z kilku minutowym opóźnieniem przez co nie usłyszeliśmy wykładu o zasadach pisowni łącznej i rozdzielnej. Pani kazała nam usiąść na miejsca i pisać kartkówkę wraz resztą klasy. Kartkówki z historii nie są aż takie trudne u pani Youpiter, więc sprawnie i szybko napisałam ją.
Pani Youpiter bardzo się ucieszyła, że została napisana.

Po historii nadszedł czas na WF kocham ten przedmiot inawe nie wiecie jak bardzo.
Nie wiemy też, co to jest inawe.
Dziwne przedmioty mają w tej Hameryce: WF kocham ten przedmiot inawe nie wiecie jak bardzo. My w Polsce mamy zwykły WF.
Po szybkim researchu udało mi się odkryć, że słowo „inawe” istnieje. Jest to „z tobą” w języku suahili. Wniosek: użycie go w powyższym zdaniu nadal nie ma sensu.

Mamy teraz na WF biegi ze względu na bardzo dobrą pogodę. Chłopacy (WRRR!!!) oczywiście namówili trenera na piłkę nożną a dziewczyny biegały na 800m na zaliczenie i na czas. Co to jest bieg na zaliczenie? Na żadnych zawodach tego nie widziałam. Bieg na zaliczenie - jak nie przebiegniesz 800 metrów w dwie minuty, nie zdajesz przedmiotu. Z początku byłam ostatnia, ale po co mam się męczyć na samym początku biegu na dłuższy dystans. Dopiero na końcu przyspieszyłam i wyprzedziłam wszystkie dziewczyny byłam pierwsza a czas całkiem dobry 1,58minuty.
Za to interpunkcja niedobra. Typografia też – między liczbą a nazwą jednostki miary stawiamy spację.

1*Od autorki dla klimatu możecie włączyć podesłaną piosenkę u góry*

Jednak w pewnym momencie usłyszałam strzał i krzyk na boisku chłopaków.
Dlaczego to zdanie zaczyna się od „jednak”? Jest w nim podana informacja zasadniczo sprzeczna z tym, czego się dowiedzieliśmy z wcześniejszych fragmentów tekstu? Może auuutorka myśli, że to urozmaici akcję?
Być może jest sprzeczna, bo boChaterka przestaje mówić o sobie.

Przerażona podbiegłam do reszty dziewczyn i poszłyśmy w stronę miejsca gdzie był słyszalny strzał.
No, przecież był słyszalny na ich boisku, nie musiały nigdzie iść. A nauczyciel, słysząc strzał na szkolnym boisku, pozwolił uczennicom iść tam, gdzie niebezpiecznie, zamiast natychmiast zabrać je do budynku.
Jak dobrze wiemy, podążanie w miejsce strzelaniny to bardzo dobry pomysł.

Na ziemi leżał chłopak z kolczykiem w nosie i szatynowych włosach (miał kolczyk we włosach? Czego to ludzie sobie nie kolczykują w dzisiejszych czasach...) przecież to, to nie możliwe.
Zgadza się – to zdanie jest tak nieporadnie zbudowane, że aż niemożliwe.
Szatynowe włosy? Co to takiego?
Wygląda na autokorektę. Zapewne miało być „szatańskie”.

To nie może być on. Nie zniosę tego. Podbiegłam do chłopaka i moje myśli jednak były poprawne (to dobrze, bo za myśli niepoprawne Policja Myśli może cię aresztować) był to Olivier. Rękoma uciskałam ranę (wcześniej nie znalazł się przy nim nikt, kto mógłby udzielić pierwszej pomocy? Sam był na tym boisku?) i mówiłam do niego, lecz po chwili stracił przytomność. Co mu powiedziała, że stracił przytomność? To musiało być coś strrrasznego. Płakałam bardzo.
To opis zamachu na osobę bliską narratorce czy protokół z zeznań w sądzie? Bo ładunek emocjonalny tego fragmentu bardziej wskazuje na to drugie.

- Nie możesz odejść nie teraz. No, to posłuchał i odszedł teraz. Potrzebuje cię słyszysz! Nie umieraj!- zaczęłam krzyczeć. W pewnym momencie ktoś odciągnął mnie od chłopaka był to Justin. Przytulił mnie, ale nadal za jego plecami widziałam jak chłopcy go zbierają a trener dzwoni na pogotowie.
Za plecami Justina widziała, jak chłopcy zbierają Justina. Pewnie się rozpadł, biedaczek. Aha, w języku polskim na nauczyciela wuefu nie mówi się „trener”.
Ona jest w Hameryce. Tam wszystko  jest możliwe. Nawet jeśli chodziło jej o Oliviera, to „zbieranie” jest chyba przesadzone. Rozdyźdany był? Z bazuki go postrzelili albo z armaty?

Te czekanie było dla mnie udręką.
Dla mnie udręką jest TO opko. I osobnicy nie umiejący się posługiwać zaimkami wskazującymi.

Dopiero po 15 minutach przyjechało pogotowie. To co się działo to był koszmar pełno krwi i reanimacja. Takie zdanie z Chmielewskiej mi się przypomniało: „Ja już nie mogę. Trupy i obłęd”. Dostał nie daleko serca. Niech oni go ratują!! Już od 10 minut go reanimują. Zauważyłam, że jeden odchodzi od Oli (kim jest Ola?) i kiwa głową na znak zgonu (kiwanie głową zastępuje w Kalifornii świadectwo zgonu?). Nie to nie może być prawda! To tylko zły sen, z którego nie długo się obudzę. Zaczęłam się szczypać, ale niestety to na nic, to jest prawda mój najlepszy przyjaciel nie żyje.
Jaka szkoda, że czytelnikom nie dane było przekonać się z toku akcji, jak ważną postacią był Olivier dla boChaterki, a tym bardziej dla fabuły.

Kto do jasnej cholery zakrada się do szkoły, chowa się gdzieś i strzela do niewinnej osoby ja się pytam?!?! Dopiero później się zorientowałam kto, to ten anonim co chce mnie się pozbyć.
Ale ponieważ miał potężny astygmatyzm, zamiast ciebie zastrzelił kogoś znajdującego się co najmniej kilkadziesiąt metrów od ciebie. 

Miał rację co do śmierci moich bliskich. Nie wytrzymując już tego pobiegłam do szatni się przebrać, miałam zamiar iść do domu i nie obchodzi mnie to, że miałam wracać z kimś . Najwyżej polujący na mnie zabójca mojego kumpla będzie miał ułatwioną robotę. Przebrałam się i pobiegłam ile sił w nogach do domu płacząc. Ja się nie znam, ale jak w szkole zostaje zastrzelony uczeń, to chyba a) wzywa się policję, b) zabezpiecza pozostałych uczniów i raczej nie wypuszcza się ich samych do domu? Dobiegłam do domu zbyłam zdziwionego brata i szybkim tempem ruszyłam do łazienki, zamknęłam się i nadal płakałam. Po tym jak miałam dość już płakania, tak po prostu zasnęłam. Postanowiłam, że mam już dość płaczu, więc poszłam spać. 
Musi mieć całkiem wygodne i wcale nie zimne kafelki w tej łazience.

Rozdział 5

Obudziło mnie mocne walenie do drzwi. Czy chociaż raz gdy tego potrzebuję nie mogą zostawić mnie w spokoju?! Z niechęcią wstałam z podłogi i otworzyłam drzwi.

- Można wiedzieć co ty kurwa najlepszego odwalasz?! Od 2 godzin siedzisz w tej łazience bez żadnego odznaku życia?!
Odznak to samiec odznaki?
Odznak życia to może być plakietka na pierś chroniąca przed strzałem w serce. Wtedy wiedzielibyśmy, że Liam się zdenerwował, bo Melody nie ma przy sobie żadnego zabezpieczenia.

Czy ty chcesz bym na zawał zszedł?! - wydzierał się brat.

- Uspokój się do cholery! To już nie mogę być przez chwile sama? A gdyby tobie zmarł przyjaciel też byś tak czasem nie zareagował?!! - uniosłam się.

- Co? Jak to zmarł?? Kto taki? Boże Melody przepraszam.
Bóg Melody łaskawie wybaczył nietakt.

- Olivier został postrzelony gdy mieliśmy WF umarł po półgodzinie.
WF umarł po półgodzinie  z braku przecinka.

Tamowałam mu krew póki nie przyjechała karetka to, to było straszne - wyszeptałam.

- Jejku Melody tak mi przykro. Chodź tutaj do mnie - dwa razy nie trzeba było powtarzać od razu się mocno przytuliłam do Liama. Chwilę tak staliśmy póki nie otrzymałam sms. Odsunęłam się od brata i wyciągnęłam telefon.

Od nieznany:
Wiadomość wysłano o 16:32

Zabawa się rozpoczęła! Radziłbym ci być na baczności. Nie wiadomo kiedy będzie twoja kolej :')
Czemu wysłał płaczącą emotkę?

Mój strach przekroczył teraz chyba wszystko. Limit czasu, granicę państwa i linię ataku w siatkówce. Nawet nie wiem kiedy znowu zaczęłam płakać. Brat od razu zabrał mój telefon i czytał tego sms. Po przeczytaniu go cały się spiął.
- To co mam powiedzieć Spiętemu?
- Żeby się rozpiął.

- Melody to się posuwa za daleko musisz być pod stałą kontrolą (mam wrażenie, że potrzebuje raczej ochrony oraz korektora i redaktora tekstu) i nie wychodzisz z domu bez poinformowania mnie przed tym gdzie idziesz, dokąd i z kim. Jasne?- jego ton głosy był przerażający i władczy.
Poinformowanie brata dużo pomoże, jeżeli ktoś będzie do niej strzelał albo znów spróbuje ją rozjechać. A głosa to samica głosu. 
Jak będzie wiedział, gdzie Melody idzie, to również i drogę, którą, w razie co, pójdzie szukać jej przerobionego na naleśnik ciała.

- T-tak jasne - zająknęłam się.- To dobrze a teraz wyjdźmy w końcu z tej łazienki i... - nie dokończył bo ktoś zadzwonił do drzwi. Spoważniał jeszcze bardziej - Nie wychodzisz stąd póki cię nie zawołam jasne? -pokiwałam głową na znak potwierdzenia a brat zszedł na dół. Czekałam chwilę i słyszałam ledwo co szmery rozmowy.

- Melody to ktoś do ciebie!! - zawołał Liam. Nie pewnie (tylko z pewną taką nieśmiałością) zeszłam na dół, ale gdy zobaczyłam, kto przyszedł trochę mi ulżyło.
Jest lżejsza o jeden brakujący w tym zdaniu przecinek.

- Cześć Mel - uśmiechnął się Andy - Przyniosłem ci Twój plecak, gdy wybiegłaś ze szkoły zapomniałaś go wziąć ze sobą.
Bardzo kulturalny gość – mówi do niej wielkimi literami.
Od dziś uśmiech to forma mówienia.

- A no tak dziękuję. Em może zostaniesz? - spytałam. En, pe i ce mogą sobie iść. A co mi tam przecież stwierdziłam, że dam mu tą (TĘ, DO CIĘŻKIEJ CHOLERY!!!) szansę.
Szansę na co? 
Szansę na zostanie przyjacielem Merysójki. Nie każdy ma okazję doznać tego zaszczytu. 

- Jasne, jeśli oczywiście mogę - spojrzał się na mojego brata.

- Skoro już musisz to zostań ja przy okazji pojadę załatwić sprawę z tą pracą co (o której! Co wolno Mickiewiczu, to nie Tobie, auuuutorko!) ci mówiłem.

- Okej to jedź. Uważaj na siebie - bałam się o niego, nie chcę by coś mu się stało.
Brat jej przed chwilą oznajmił, że zostaje objęta ścisłą kuratelą, po czym zostawia ją sam na sam z facetem, którego – wedle wiedzy bohaterki – pierwszy raz w życiu widzi na oczy. Nie powinien się jej włączyć jakiś alarm pod czaszką? 

- Będę spokojnie - podszedł pocałował mnie w czoło i wyszedł z domu.
Czasem bywam niespokojnie, ale akurat nie dziś.

- No to co robimy? - spytał Andy. Bawimy się w podchody czy układamy puzzle?

- Możemy pooglądać jakiś film jeśli chcesz.
W kilka godzin po zabójstwie przyjaciela, parę minut po kolejnym esemesie z pogróżkami, jest w nastroju na oglądanie filmów?
Jak widać, spanie na podłodze łazienki czyni cuda.

- Jasne to jak jakiś horror? Może Naznaczony 2?
Doskonała propozycja dla kogoś, kto właśnie stracił bliską osobę i ma powody, żeby bać się o własne życie. Horrory tak dobrze uspokajają i podnoszą na duchu.

- Nie lubię zbytnio horrorów, ale skoro chcesz to możemy obejrzeć. Mój pokój jest na górze 3 drzwi po prawej. Ma trzydrzwiowy pokój? To jakaś komnata królewska, nie pokój nastolatki. Weź lapka, włącz już film i czekaj w salonie a ja pójdę zrobić popcorn.

Poszłam do kuchni a on po laptop. Wyciągnęłam z szafki popcorn i włożyłam do mikrofali ustawiając go na dwie i pół minuty. Kobieto, co czytelnika obchodzi, ile ty grzejesz popcorn? Gdy popcorn był już gotowy wsypałam go do miski i ruszyłam w stronę salonu gdzie czekał już Andy z włączonym filmem. Usiadłam obok niego a popcorn położyłam na moje kolana.
Film oglądaliśmy w ciszy nikt się nie odzywał no może tylko ja krzyczałam od czasu do czasu przytulając się do towarzysza. Towarzysz Andy. Ładna ksywka. Gdy film się skończył usiedliśmy na przeciwko siebie.

- Może zagramy w pytania? - spytałam.

- Jasne czemu nie. To zaczynaj.

- Twój ulubiony kolor?

- Czarny i czerwony. A twój?

- Też czarny. Masz jakieś zwierzę?

- Tak jednego psa i dwa koty. A inaczej chomika i złotą rybkę. Czy auuutorka była w życiu na chociaż jednej lekcji polskiego? Gdzie są twoi rodzice? Bo jakoś nie widzę by byli w domu.

- W delegacji we Włoszech. Rzadko kiedy ich widuję, są zapracowani ale i tak ich kocham. I, bojąc się o życie, zwierzam się poznanemu wczoraj chłopakowi, że moich starych nie ma w domu. A co z twoimi rodzicami?

- Moi rodzice nie żyją. Zginęli w wypadku samochodowym - powiedział a w oczach było widać smutek. Nie mogłam tego znieść więc zbliżyłam się do niego i przytuliłam.

- Przykro mi nie wiedziałam.

- A skąd mogłaś wiedzieć.

- No tak w sumie racja. Dobra koniec tej czułości odklejanko - zachichotałam.
Powtórzę się: ta wesolutka randka ma miejsce w kilka godzin po tym, jak na rękach chichoczącej laski umarł jej zamordowany przyjaciel, a ona dostała anonimowe pogróżki.
Domniemany najlepszy przyjaciel był postacią tak papierową, że sama boChaterka nie potrzebowała wiele czasu, by się otrząsnąć.

 Nagle usłyszałam bijące się szkło w kuchni - Co to było?- spytałam przestraszona
Słoiki spuściły lanie kieliszkom.

- Leć na górę i się schowaj, ja natomiast (jakże adekwatne do sytuacji słownictwo) sprawdzę co to było. Jak będzie teren czysty, zawołam Cię. A teraz mykaj, już! - szybko pobiegłam swojego pokoju i schowałam się w szafie. Bałam się i to bardzo, cała się trzęsłam. Nagle usłyszałam huk, strzały i krzyki tak jakby rozmowy (krzyki rozmowy? Na kogo krzyczała rozmowa?) jeśli można to tak nazwać a później znów strzał. Co to ma być? Przecież tam jest Andy? Co jak mu się coś stanie? Boże ratuj niech to piekło się skończy jak najszybciej!
Jak się nauczysz używać interpunkcji.

Rozdział 6

POV Andy

Po tym jak Melody pobiegła do góry ja ruszyłem w stronę kuchni. Nikogo tam nie było, co było dość dziwne.
A kto niby miał być? Z dwojga stałych mieszkańców domu Liam wyszedł dawno temu, a Melody jest na górze. Jedyną osobą z zewnątrz, której pozwolono wejść, jesteś ty. W tej sytuacji dziwne byłoby raczej, gdybyś kogoś w tej kuchni zastał.

W pewnym momencie zauważyłem kogoś na dworze z bronią (a dwór miał na tę broń pozwolenie?), pewnie jeden z ludzi Camerona. Nagle usłyszałem strzał kula leciała w moją stronę (byłem w stanie ją zobaczyć, bo mam w oczach taki aparat fotograficzny(siedzi w Matrixie, skubaniec), na szczęście w ostatnim momencie się schyliłem a ten gościu zaczął biec w stronę stłoczonego okna i przeleciał przez nie stając nie daleko mnie. Stłoczone okno? Rozumiem, że kuchnia była ciasna?
Gołębie się w oknie stłoczyły.





- Nie spodziewałem się ciebie u tej małej gówniary myślałem, że jest sama w domu - uśmiechnął się parszywie. Chwila znam ten uśmiech to Zayn i nie myliłem się jest jednym z najlepszych ludzi Camerona, ale czemu akurat jego tu przysłał w tak błahej sprawie jak zabicie niewinnej i bezbronnej dziewczyny? Fakt, zabicie dziewczyny to błahostka, uwagi wręcz niewarta. Poza tym z tego słowotoku wynika, że Zayn przysłał sam siebie.

- A jednak nie jest sama i nie mów tak do niej Zayn - wycedziłem przez zęby
Toć przecie nie mówi do niej, tylko do ciebie.

-A ja nie sądziłem, że Cameron z taką prostą sytuacją pośle takiego gnojka jak ty przecież jesteś najlepszy z tego co wiem - zadrwiłem.

- Zamknij pysk Andy!! To nie twój zasrany interes!! Nawet nie powinno cię tu być! Przyszedłeś na imprezę bez zaproszenia! - ups komuś tu nerwy poszły, jak zawsze wybuchowy. - Z resztą co tu robi taki zdolny chłopak jak ty u takiej suki? Co ty niańką jesteś?

- Nie nazywaj jej tak!! - wydarłem się, sukinsyn mnie pomału zaczyna wkurwiać.
Gangsterzy z wrogich sobie band w przypadku spotkania zazwyczaj wdają się w dialog. Zwłaszcza jeżeli jeden z nich ma za zadanie chronić kogoś, kogo ten drugi chce zabić.

- Ojej czyżby się chłopczyna uraził? SIĘ urazić można w bolące miejsce ewentualnie.

- Zamknij w końcu mordę i przejdź do rzeczy a nie - zawarczałem . ???

- Spokojnie piesku. Gdybym miał przejść do rzeczy to by już dawno tej laski nie było.
Krótko mówiąc, nie zamierzasz wykonać zlecenia. Odważny chłopak, biorąc pod uwagę, że gangsterscy bossowie dość gwałtownie reagują na niesubordynację swoich ludzi.
Musi się po prostu najpierw wygadać.

- Nie bądź tego taki pewny - uśmiechnąłem się sztucznie do niego.

- A co... - nie do kończył bo przywaliłem mu z prawego sierpowego a gdy skulił się uderzyłem go kilka razy z kolana w brzuch gdy już leżał ja usiadałem na niego okrakiem i biłem go po tym jego pysku bronił się, ale mnie wkurzonego nikt nie pobije. Gdy już był prawie przy straceniu przytomności (ja też już jestem prawie „przy straceniu”, bo auuutorka nokautuje mój mózg coraz większym lekceważeniem WSZELKICH zasad językowych) zszedłem z niego i wyciągnąłem pistolet z tyłu spodni (nosi klamkę w tylnej kieszeni?) i wycelowałem w jego głowę.

- Jakieś ostatnie życzenie przed śmiercią? - spytałem a on tylko na mnie spojrzał resztkami sił.

- Oby tak zdzira zginęła z rąk Camerona a ty smażył się w piekle („Oby ty na górce stał, a słonka nie widział”. Nie wiedziałam, że kalifornijscy bandyci przemawiają jak nasi kresowiacy) - po wypowiedzeniu jego słów (ty wypowiedziałeś jego słowa?) strzeliłem mu kulką w łeb (i tyle widzieliśmy jednego z najlepszych ludzi wrogiego gangu), miałem dość tego pierdolenia. Pewnie, jak ktoś za dużo gada, najlepszą metodą na uciszenie go jest strzelić mu w łeb. W między czasie zadzwoniłem do kumpli by przyjechali tu i sprzątnęli jego ciało po czym spalili. Jasne, strzelanina nikogo z sąsiadów nie zaalarmowała, a wyniesienie ciała wszyscy uznają za czynność normalną. Zwłoki zaś spokojnie można spalić w kominku, jak niepotrzebne papiery. Kurwa zapomniałem przecież Melody gdzieś siedzi zapewne przerażona. Tak mi się miło rozmawiało, że zupełnie zapomniałem o osobie, którą podobno mam chronić.

- Melody!!! Melody słyszysz mnie!! Możesz już wyjść! Jest już bezpiecznie!! - pobiegłem do góry i pomyślałem o jej pokoju może tam jest. Wszedłem do pomieszczenia i faktycznie była tam wychodziła cała przerażona (do tej pory przerażona była tylko do połowy) z szafy. W sumie spoko pomysł na kryjówkę. Mój pies też tak twierdził i chował się do szafy przed burzą. Gdy już wyszła całkowicie podbiegłem do niej i ją przytuliłem a ona zaczęła płakać.

- Ciii... spokojnie jest dobrze nikogo tu już nie ma by zrobił Ci krzywdę. Twój największy wróg, interpunkcja, poległa już dawno.

- J-Ja bałam się, ż-że coś ci się s-stanie -łkała. Ona się o mnie martwiła? O kurde coś nowego. Jak się miała o ciebie martwić wcześniej, skoro cię dopiero wczoraj poznała?

- Ale jestem cały jak widzisz nie płacz już

- Dobrze. Dziękuję Ci z całego serca, gdyby nie ty nie wiem co by było ze mną.

- Nie masz za co dziękować jestem po to by cię chronić księżniczko. A teraz chodź na dół za chwilę mają przyjść moi kumple a gdy twój brat wróci musimy ci w końcu o czymś powiedzieć.
Na przykład, o co tu właściwie chodzi.

- Jak to musicie mi w końcu o czymś powiedzieć?

- Ta sprawa już zaszła za daleko miałaś się dowiedzieć gdy skończysz 18 lat, ale tu chodzi o twoje bezpieczeństwo. - Mam nadzieję, że nas zrozumie, dopiero co zaczynamy mieć ze sobą dobry kontakt nie chcę by mnie znienawidziła. Lecz tu chodzi o nią i musi o tym wiedzieć długo na tym nie uciągniemy w tajemnicy. Czytelnicy też są już na wykończeniu.

Rozdział 7

Siedziałam w salonie z Andy'm. Zamiast kwiatka w butonierce miał potrzebny jak wrzód na tyłku apostrof. Było mi już lepiej nie płakałam ani się nie bałam. Tylko nadal się zastanawiam co mi chcą powiedzieć i po jakiego chuja musieli wynosić tego gościa martwego. Bo jakby dłużej poleżał, zacząłby śmierdzieć. Albo byś się o niego potykała, wchodząc do kuchni. W sumie trup pod nogami to trochę niewygodne. Martwego!! Ja rozumiem, że tu chodzi o moje bezpieczeństwo, ale nie musiał go zabijać. Gdy brat już wrócił ze swojej pracy usiadł z nami po chwili też przyszli kumple Andy'ego. Siedzieli w ciszy a mnie zżerała ciekawość o co w tym wszystkim chodzi, postanowiłam przerwać tą ciszę.
Warto posłuchać czasem starych piosenek:
Tango milonga
jak dawniej grajcie mi znów,
zabijcie TĘ dręczącą ciszę!

- Możecie mi w końcu powiedzieć o co w tym wszystkim chodzi? Też bym się chętnie dowiedziała. 

- Oczywiście siostrzyczko, ale em no nie przerywaj nam dobrze?? - jąkał się to znaczy, że to jest coś poważnego dla niego, dla nich. - Bo my, znaczy rodzice też, my wszyscy...

- Nie jąkaj się jak jakaś cipa Liam - upomniał go Jake - Powiem to prosto z mostu Melody, należymy do gangu twój brat i rodzice też - Ee, że co kurwa?!

- Że co proszę?! To dlatego też często ich nie ma a ty pracujesz nocami? W ogóle jakie są wasze obowiązki? Zajrzyj do ich umów o pracę. Personalny gangu powinien je mieć w szufladzie. Często tak zabijacie? Dlaczego tamten gościu chce mnie zabić? Co łączy jego i rodziców że zapłacą za to co zrobili? - no i wzięła ciekawość w górę, ale cóż co ja poradzę.

- Ej nie za dużo czasem tych pytań młoda? - zapytał Ashton.

- Jaka kuźwa młoda? Jesteśmy w równym wieku kretynie! Taa, bo starość zaczyna się już przed osiemnastką.

- Ash debilu ona ma rację. Lepiej się zamknij i daj Liam'owi już opowiedzieć resztę - zwrócił sie do lokowanego (na giełdzie?) (giełda to dziś niepewna inwestycja, stawiam raczej na metale szlachetne) Michael.

- Odpowiadając na Twoje pytania Mel.  Twoje pierwsze pytanie o mnie i rodziców jest trafne dlatego nas tak często nie ma. Nie ma was, bo ona zadaje trafne pytania? Może chcą uniknąć konieczności udzielania odpowiedzi. Naszymi obowiązkami jest pozbywanie się wrogich gangów, handel narkotykami, wyścigi samochodowe dzięki, którym jeśli wygramy dostajemy kasę i w sumie to co już jest taki rzadko spotykane handel bronią, ponieważ większość ludzi z gangów mają broń i to całkiem dobrą.

Dokuczanie radiem z góry,
Wymuszanie przez tortury,
Usypianie extra proszkiem,
Uduszenie przez pończoszkę,
Obrzydzanie cynaderką,
Usuwanie śladów ścierką.
Całą listę takich dań

Oferuje tani drań.

Gangsterzy specjalnej troski dozbrajają konkurencję zamiast tłuc ciężką forsę na sprzedaży broni uczestnikom wszelkich możliwych światowych wojen i konfliktów, którzy jak świat światem są głównymi klientami tej branży.

Zabijamy wtedy gdy musimy, czyli nooo dosyć często. Złóżcie wniosek o dodatek za uciążliwe warunki pracy. Tamten gościu chce cię zabić, ponieważ chce się zemścić na rodzicach, już wyjaśniam dlaczego. Otóż kilka miesięcy temu rodzice mieli akcję pozbycia się pewnej osoby a to był syn Camerona tego co chce się ciebie pozbyć dla jasności. Rozumiem, że jak się jej nie pozbędzie, będzie żył w ciemnocie? Cameron chce by nasi rodzice cierpieli po stracie Ciebie tak bardzo jak on po stracie syna. Jakieś jeszcze pytania? - zatkało mnie za dużo informacji na raz, chociaż sama się o to prosiłam. Muszę się jeszcze o jedno zapytać.

- Miałam się w ogóle kiedyś o tym dowiedzieć?

- Tak po skończeniu 18-stu lat miałaś też się wtedy nauczyć obrony (szkoda, że nie zasad ortografii, wyraźnie zabraniających dopisywania końcówek do liczb zapisanych cyframi) i przyłączyć się do nas - tym razem odpowiedział Andy - Ale to zależy od Ciebie.

- Idioto nie rób jej nadziei ona nie ma wyboru musi to zrobić w końcu po śmierci rodziców ma zarządzać ze mną gangiem - upomniał go mój brat.
Kto w końcu ma odziedziczyć biznes, jeśli nie dzieci?

- Ja mam później tym wszystkim zarządzać? Ja? Liam dobrze wiesz jaka jestem, nie dam sobie z tym rady - Nie no nie mogę w to uwierzyć, a myślałam, że jesteśmy normalną rodziną.
Bo w normalnych rodzinach rodzice spędzają całe miesiące poza domem.

- No tak, ale że jest sytuacja jaka jest wiesz o tym prędzej i do szkolenia szybciej musisz przystąpić - powiedział Ash.
To tak jak ja – też poszłam do szkoły o rok wcześniej.

- No dobra jakoś to trawię mimo, że jestem no w szoku. Kiedy mam zacząć szkolenie?

- Najlepiej teraz w weekend. Szkolenia będą prowadzić chłopacy - odezwał się Liam - Mam nadzieję, że nas nie nienawidzisz.
Ja nienawidzę słówka „chłopacy”.

- Liam głupku nie nienawidzę was, towarzyszu. Poza tym kumplów (KOGO???!!!) (kumplów, czyli takich koleżanków) Andy'ego ledwo co znam więc no jak mam ich znienawidzić, a Andy'ego nadal lubię. Pewnie, bandzior, który kropnął innego bandziora w mojej kuchni, z definicji jest przecież fajny. Jestem tylko zdziwiona, ale dobrze że już mi o tym wszystkim powiedzieliście.

- Oj księżniczko wybacz, ale teraz będziesz często z nami przebywać, ktoś musi dopilnować  byś była bezpieczna.- dobra słowa słowami, ale za tą księżniczkę może oberwać nie znam go a on wylatuje z takim tekstem?

- Zaraz za tą księżniczkę możesz po mordzie dostać Jake- warknęłam.
Iście arystokratyczne maniery.
Rzeczywiście, brak podstaw do nazywania jej księżniczką.

- Jake serio lepiej z nią nie igraj, jak się wkurzy to może to się źle skończyć dla ciebie. Uwierz doświadczyłem to nie raz na własnej skórze - uprzedził mój brat w sumie i dobrze

- Dobrze wiedzieć - powiedziała cała czwórka na co się zaśmiałam.

- A teraz tak serio musiała byś też mieć taki no jakby to nazwać stały ostry i nie ustępliwy charakter. Charakter zmienny nadaje się co najwyżej do zbierania haraczy. No wiesz żeby wiedzieli, że z tobą nie jest łatwo no i żeby się trochę bali - powiedział dość poważnie Michael.

Czyli ala "bad girl"? - bardziej spytałam niż powiedziałam. 
Kim jest Ala, bad girl? Do tej pory nie było jej w tym arcydziele. 

- Tak, ale to tylko dlatego, że u nas w szkole i w mieście jest sporo osób należących do gangów lub są szpiegami.
Bo w tym mieście gdzieś na prerii krańcach na jednego mieszkańca jeden gangster przypadał i po szpiegu na jednego mieszkańca. 
Huawei ma tam oddział?

- Okej rozumiem. - odparłam -Liam braciszku kochany - skoro mam być jaka być to muszę mieć trochę takie no ciuchy.
Ja za to nie rozumiem ni w ząb.
Może do tej pory nie miała ciuchów?

- O nie Melody proszę Cię nie rób mi tego nie wytrzymam z tobą tyle czasu na zakupach. Do tej pory ubierała się jak... odważnie, to jak będzie wyglądać jako „Ala bad girl”? Weź Emily lub Luke'a - Ah jak on dobrze mnie zna.Właśnie przyjaciele! Chyba mogę im o tym powiedzieć. 

- Właśnie a co z moją paczką? Mogę im powiedzieć o tym? 

- Oni już o tym wiedzą Melody chłopacy (ma ktoś siekierę?) Cię pilnują odkąd ich znasz a Emily należy do naszego gangu - powiedział Andy. 

- Super czyli wszyscy o tym wiedzieli - mruknęłam (najbardziej zainteresowany zazwyczaj dowiaduje się ostatni) - Dobra idę coś zjeść i położyć się spać jestem zmęczona z resztą i tak jest późno - Dobranoc!

- Branoc Melody! - wykrzyczeli wszyscy na co znowu się zaśmiałam. Czyli moje życie obróci się o 180 stopni. Ehh, Melody Eleonoro Black zaczynasz nowe życie! Koniec z normalnym życiem, czas na życie z gangiem.
I żyli długo i szczęśliwie, od czasu do czasu handlując dragami, a czasem mordując kogoś w kuchni albo poza nią.
Chwilowo ich w tej nirwanie zostawiamy. Do przeczytania!

niedziela, 3 lutego 2019

34. Przewrażliwiona pani Swift, czyli znaki przestankowe pilnie poszukiwane

Witajcie! Po nieco długiej przerwie (ale za to w większym składzie) wracamy z opowiadankiem o Melody Black – siedemnastolatce z Los Angeles. Dowiecie się z tego wspaniałego dzieła, jaka jest ulubiona kreskówka amerykańskich nastolatków, jak należy reagować, kiedy kolega przeszkadza wam podczas lekcji, i co się przydarzyło kantorkowi pewnego woźnego. Zarezerwujcie sobie na tę lekturę sporo czasu, bo swobodny stosunek autorki do interpunkcji nie ułatwia zrozumienia tekstu. Miłej lektury!

Analizują: Deni, baba_potwór i – debiutująca w roli analizatorki – Potworna Siostra.

Adres opowiadania: https://www.wattpad.com/story/64933857-gang-czy-normalne-%C5%BCycie

Rozdział 1

Tak jak w każdy poniedziałek, znienawidzony przez uczniów wstałam o 6:30 i poszłam do łazienki się przebrać. Ze względu na wręcz gorące lato postawiłam na czarną skórzaną spódniczkę, czarną zwiewną bluzkę z tygrysem i czarne szpilki z diamencikami. Tak wiem gorąco na dworze a ja ubieram się na czarno, nic nie poradzę, że to mój ulubiony kolor. 
To, że lubisz, nie znaczy, że jest to stosowne do sytuacji i/lub warunków pogodowych. Ja chociażby lubię krótkie spodenki, ale za Chiny nie ubiorę się w krótkie spodenki zimą, bo się wytrzymać nie da, a do tego choroba gwarantowana.
Z kolei skórzane ubrania w upalny dzień to średni pomysł.
Cóż, raz miałam na nogach w szkole czarne szpilki z diamencikami, ale to studniówka była... Może autorka się „Młodych gniewnych” naoglądała i myśli, że to normalny strój do szkoły?

Po ubraniu się przejechałam szminką po i tak krwistych ustach (ma przekrwione wargi, biedactwo) (albo popękane do krwi), po czym rozczesałam włosy zostawiając je rozpuszczone.
Hmm, letni gorąc, czarne ubrania i rozpuszczone włosy. Ona na serio jest masochistką.
W dodatku nie oddziela imiesłowu przecinkiem. Nie wiem, co gorsze.
A ja furt odnoszę wrażenie, że przejechała szminką po ubraniu.

Wyszłam z łazienki wzięłam plecak z książkami i zeszłam na dół do kuchni, po drodze gubiąc kilka bardzo potrzebnych w tym zdaniu przecinków. Szłam stawiając jedną nogę przed drugą, schodek za schodkiem. I będę w tak fascynujący sposób opisywać wszystkie moje czynności. Może zapłacą mi od wiersza? Jedynie kogo zastałam („jedyna osoba, którą zastałam” albo „zastałam jedynie”; tertium non datur) to mojego starszego brata Liama, no tak rodzice pracują i wyjeżdżają w delegacje. Rzadko kiedy ich widuję, no ale cóż takie życie z czegoś musimy żyć, mimo że i tak jesteśmy dość bogaci, delikatnie mówiąc.
„Dość bogaci” ludzie posyłają dziecko do byle jakiej szkoły publicznej? Bo w prywatnych i w dobrych publicznych w USA obowiązują mundurki albo regulaminy odzieżowe, które nie przewidują szpilek i skórzanych spódnic.
Dajmy ałtorce darmowy bon na znaki przestankowe. Wyraźnie nie lubi przecinków i kropek. Poza tym, dzieci rzadko widują rodziców, a opieka społeczna na to nic?

- Cześć braciszku - przywitałam się dając buziaka w policzek - Mógłbyś się ogolić wiesz? - powiedziałam i usiadłam na przeciw niego.
Znów nie ma przecinków, za to jest absolutnie zbędna spacja.

- Cześć siostrzyczko. Nie zgolę mojego zarostu tylko ze względu na Twoje kaprysy księżniczko, poza tym laski lecą na mój zarost - uśmiechnął się głupio.
Nie, to nieprawda, że „Ty”, „Twój” i inne zaimki w drugiej osobie obowiązkowo piszemy wielką literą.

- Ta może jeszcze mi powiesz, że lecą na twoje pewne siebie ego co? - zadrwiłam.

- Nie wymądrzaj się tak - mruknął.

- Co ty tam mówisz, przepraszam jakoś cię dobrze nie słyszę - zaśmiałam się pod nosem.

- Dobra skończ. Lepiej idź już do tej szkoły.

- Wiem, że będziesz tęsknić - posłałam mu buziaka - Dobra idę pewnie Luke już na mnie czeka. Pa!
Jakież słodkie pierniczenie o Szopenie, nic niewnoszące do akcji. Której zresztą ciągle nie ma.

- Idź i nie wracaj szatanie! - krzyknął a ja się zaśmiałam. Tak jak mówiłam Luke już czekał na mnie swoim czarnym mustangiem. Gdy doszłam do jego auta jak na przyjaciół przystało przytuliliśmy się.
Widzę, że Pogromca Przecinków chwilami zbiera aż zbyt obfite żniwo. Jak w ogóle można pisać całe zdania złożone bez choćby jednego przecinka? 
Może to manifestacja sprzeciwu wobec rzucania nimi, gdzie popadnie, chętnie uprawianego przez inne opkotfurczynie? Co nie znaczy, że tak jest bardziej poprawnie i zrozumiale.
Czekał mustangiem?! Co to znaczy? I dlaczego ona przytuliła się do auta, z którym się przyjaźni?
Może właśnie w ten sposób okazuje mu przyjaźń. Przytula się do karoserii i głaszcze po lusterkach.

- Cześć Black.

- Cześć White - przypadkowa zbieżność przeciwnych nazwisk od razu wam mówię.
Koncepcja zbieżności przeciwieństw jak najbardziej istnieje. Wprowadził ją do filozofii niejaki Mikołaj z Kuzy. To, czy auuutorka czytała prace tego średniowiecznego myśliciela, czy po prostu nie potrafi poprawnie formułować myśli, zostawiam osądowi czytelników. Ja już mam zdanie na ten temat.
Pff, co za problem? Przecież wszyscy uwielbiają zbieżności w literaturze, tej pięknej i tej mniej pięknej!

- Gotowa czy znowu czegoś zapomniałaś?

- Ha-ha nie śmieszne, wszystko mam a teraz możemy już jechać? Nie chcę się znowu przez ciebie spóźnić do szkoły - przewróciłam oczami.
To zacznij jeździć sama. W twoim wieku w Kalifornii można już mieć prawo jazdy, a skoro „jesteście dość bogaci”, to zakup samochodu nie powinien być problemem.
Co ona przewróciła oczami? Tego mustanga?

- Tak jasne - otworzył mi drzwi wsiadłam do auta, zamknął je a następnie sam zajął miejsce kierowcy, zginając obie nogi w kolanach i sadowiąc sempiternę na siedzeniu kierowcy. Znów ta dziwaczna hiperdokładność. Jechaliśmy przez kilka minut ciszy.
W czasie się przemieszczali?
Ciszę mierzy się minutami?

- Wiesz, że mają być w naszej szkole a bardziej klasie nowi uczniowie? - zapytał Luke.
O, przecinek! Z radości, że się pojawił, nie będę nawet dociekać, co znaczy „w naszej szkole, a bardziej klasie”. Może w klasie będą bardziej niż w szkole (klasa jest częściowo poza szkołą?), a może szkoła jest bardziej klasą niż czym innym. Mniejsza nawet o to, że w amerykańskich szkołach średnich nie ma klas w naszym rozumieniu – każdą lekcję można mieć z inną grupą uczniów.

- Nie nic mi o tym nie wiadomo, ale znając ciebie to już wstęp o tym osobach znasz - zaśmiałam się.
Szkoda, że tak dobrze nie znasz polskiej gramatyki, ortografii i interpunkcji.
Jak ma znać polską gramatykę, skoro akcja dzieje się w Hameryce?

- Tak znam. Ponoć zostali wywaleni z poprzedniej szkoły za pobicie i podpalenie kantorka woźnego.
Pobili kantorek? Skandal.
Może tam były przecinki i oni je ukradli?

- Serio? Ja pierdole widać, że niedorozwoje. Ehh, czyli będą to nasze nowe "bad gwiazdy" w szkole (w odróżnieniu od ciebie, dobrej star) co się równa z nowymi osobami w naszej paczce - westchnęłam.
Przyjmowanie każdego nowego ucznia do paczki jest obowiązkowe?

- Oj nie załamuj się tak może nie będzie aż tak źle, poza tym pamiętaj, że masz mnie, Emily, Justina, Spencera i Oliviera. Olivier też był kiedyś taki niby bad i co stał się twoim przyjacielem.
„Dość bogaci“ rodzice pozwalają na przyjaźnie córki z młodocianymi przestępcami? 

- Może i masz rację. Dobra a teraz wysiadamy, bo jakbyś nie zauważył jesteśmy już dawno pod szkołą.

- No przecież widzę, ślepy nie jestem - burknął.

- Kłóciłabym się, ale jakoś nie specjalnie mam do tego sił.
Jeździ samochodem ze ślepym gościem w charakterze kierowcy? Odważna laska.

Wychodząc z auta zauważyłam resztę naszych przyjaciół, przy drzwiach szkoły. Podeszłam i każdego z osobna przywitałam.

- Słyszałaś, że... - zaczęła podekscytowana Emily.

- Tak wiem nie kończ - przerwałam jej
Ale rzuć od czasu do czasu jakiś znak interpunkcyjny.

- Czyli już cała szkoła o tym wie? - spytałam.

- Na to wychodzi - powiedział Justin.
Nowi uczniowie nie są w amerykańskich szkołach żadną sensacją. Co roku ktoś przychodzi, a ktoś inny odchodzi, bo dzieci przemieszczają się razem z rodzicami, którzy w poszukiwaniu zatrudnienia przeprowadzają się średnio kilka razy w życiu. Nie sądzę, żeby taka wiadomość zainteresowała kogoś bardziej niż ostatnie notowanie listy przebojów, zwłaszcza w szkole, w której  liczba uczniów jest trzycyfrowa, a w miastach wielkości LA zazwyczaj jest.

No i jakże interesującą rozmowę przerwał nam dzwonek. Czaicie ten sarkazm? Błagam powiedzcie, że tak niech chociaż ktoś się tutaj ukaże mądry a nie tylko głupi jak mój brat.
Obawiam się, że jednak jestem głupia jak jej brat, bo sarkazmu ni czorta nie czaję. 
Sarkazm jest w tym, że ona to uważa za interesującą rozmowę. 

Czasem się zastanawiam z kim ja żyję. Wracając.
Zastanawia się, wracając, czy wracając, żyje? 
Ona żyje z bratem?! Bo tak wynika z tego tekstu.

Szliśmy korytarzem pod salę 105 na godzinę wychowawczą z panią Swift.
Godzina wychowawcza. W amerykańskiej szkole. Niecierpliwie czekamy na obowiązkową w USA w wersji opkowej lekcję polskiego.

Sprawdzając obecność weszło do klasy czterech chłopaków lekko zdyszanych. Prawdopodobnie biegli.
Nie dziwę się, że zadyszani. Jednoczesne bieganie i sprawdzanie obecności to trudna sztuka. Uczniowie sprawdzali obecność? Nowatorska ta szkoła.

-Przepraszamy za spóźnienie.... nowe miasto... i no nie wiedzieliśmy co i jak - powiedział sapiąc lokowany (na giełdzie czy w nieruchomościach?) brunet. 

-Dobrze rozumiem i usprawiedliwia  was to.  Gdyby rozumiała źle, nie byliby usprawiedliwieni. Skoro już jesteście mogę was przedstawić klasie. Klaso poznajcie Andy'ego Biersacka, Ahtona Irwina, Michaela Clifforda i Jake'a Pittsa. - Pokazała na każdego z osobna.
Klaso, poznajcie; klaso, zróbcie; klaso, to; klaso, tamto – z daleka wonieje źle przetłumaczonymi dialogami z amerykańskich seriali.

Hmmm wyglądają całkiem całkiem, ale jakoś mi nie pasuje ta głębia ich oczu jakby coś skrywały. Coś czuję że to będzie nie łatwa, nie trudna, lecz w sam raz znajomość...
„Prawe, ze złotą iskierką na dnie, prześwidrowywało każdego na wylot, lewe, czarne i puste, wąskie jak ucho igielne...” A, nie, to nie to opko.

Rozdział 2

Chłopacy (nie ma takiego słowa w języku polskim) mieli usiąść tam gdzie są wolne miejsca, (dziwne, przecież normalnie siada się na miejscach zajętych) niestety zapomniałam, że siedzę sama.. Mam nadzieje, że żaden z nich nie będzie chciał usiąść obok mnie. Nadzieja matką głupich czyż nie?

- Hey mogę się do siąść? - Naprawdę? Czemu Boże, czemu mi to robisz co ja Ci takiego zrobiłam?
Nie używasz przecinków, za to spacjami walisz na oślep. No, i piszesz koszmarnym polsko-angielskim pidginem. 
Znaczy, bóg miał koło niej usiąść? Bo już się gubię.


- Skoro już musisz -powiedziałam zrezygnowana.

- Jestem Andy a ty? - spytał podając rękę. 
Andy a ty – oryginalne imię.
A ja nie nie jestem Andy.

No kurde prawdziwy facet nie powiem.
Oczywiście, że nie, bo nie jesteś prawdziwym facetem. Powyższe dwa zdania to doskonały dowód znaczenia przecinków w języku polskim.
Wygląda na to, że aby być prawdziwym mężczyzną, wystarczy tylko umieć się przedstawić. 

- Melody  - uśmiechnęłam się sztucznie i uścisnęłam jego dłoń.

- Śliczne imię - uśmiechnął się zabójczo pokazując szereg swoich białych zębów. Zębami cudzymi tym razem się nie chwalił. Co znaczy zabójcze pokazywanie zębów? Może nimi kłapnął? Albo miał wampirze kły? A poza tym SZEREG zębów oznacza, że w górnej albo dolnej szczęce nic nie było. Biedny chłopak, w nastoletnim wieku stracić zęby.  Pff też mi coś wygląd to nie wszystko. Ale w sumie te jego czarne włosy i hipnotyzujące oczy. Co te jego czarne włosy i oczy? Brakuje co najmniej połowy tego zdania. Chwila Melody o czym ty myślisz, stop! Skarciłam się w myślach.

- Tak, tak dzięki - mruknęłam.

- Ostatnia ławka cicho tam! Chyba, że chcecie się z nami podzielić waszą rozmową- powiedziała surowo pani Swift. Jak zwykle nawet drobne szepty jej przeszkadzają. Jest po czterdziestce a słuch ma jak nietoperz.
Dziwne – w tak podeszłym wieku normą jest całkowita głuchota. 

- Nie proszę pani (o co pani nie prosisz?) przepraszamy - pani kiwnęła głową i mówiła dalej - A ty Andy zamknij tą mordę (cóż za wdzięk i kultura!) mam zamiar słuchać o tym (słuchać tego!) co mówi pani -warknęłam na niego.

- Dobra dobra wyluzuj - uniósł ręce na gest poddania - Złość piękności szkodzi kotku- wyszeptał jeszcze cisszej.

- Kurwa mać mam dość stul ten pysk w końcu, bo nie ręcze za siebie!! Daj mi w spokoju powiedzieć na lekcji!- wydarłam się a wszystkie osoby w klasie zwróciły się w naszą stronę. No super jeszcze tego mi brakowało.
Ach, gdyby tak można było zakazać używania rzeczownika „osoba”... Nie ma już ludzi, kobiet, mężczyzn, dzieci, pracowników, studentów, obecnych, nieobecnych – zostały tylko osoby.
Złość piękności szkodzi, a niepohamowana agresja inteligencji, kotku.

- Panno Black jak ty się odzywasz.  Nie dość, że przeszkadzasz na lekcji to jeszcze taka odzywka do kolegi?! Marsz do dyrektora, ale już! - świetnie. Ja tego kretyna zabije.
Dyrektora? Za co? Nawiasem mówiąc, wysyłanie niesubordynowanych uczniów do dyrektora jest w Stanach równie częste jak lekcje polskiego – inny obowiązkowy element opek, których akcja dzieje się w USA.
Może to kolejna przewrażliwiona polonistka.

Według rozkazu pani wzięłam plecak i ruszyłam ku drzwi. Dokąd?! Ku drzwi. Ta drzwia, ku tej drzwi. Przy wyjściu mruknęłam ciche "suka" (nie bała się reakcji nauczycielki, która ma słuch jak nietoperz?) i poszłam w stronę pokoju dyrektora. Gdy doszłam do pokoju zapukałam do drzwi a jak usłyszałam ciche "proszę" weszłam do środka.

- Melody? Ty tutaj? - spytał zdziwiony Derek. Jest szatynem o niebieskich oczach. A jak to się ma do akcji opowiadania? Której, nawiasem mówiąc, nadal nie ma. Ma 39 lat i na oko 180 wzrostu.
180 w jakich jednostkach? Bo jeżeli w obowiązujących w USA calach, to wujek bez drabiny wejdzie na dach przeciętnego parterowego domu. 

Otóż pewnie ciekawi was czemu zwróciłam się tak w mych myślach do dyrka po imieniu. To mój wujek od strony mamy są rodzeństwem.
To niech ci da na urodziny worek z przecinkami, do cholery.

- Cześć wujku. Ehh, no bo wiesz są nowi uczniowie w naszej klasie- kiwnął głową na znak, że rozumie i mam mówić dalej - No i jeden z nich, Andy przysiadł się do mnie i cały czas do mnie gadał (Bezczelny gówniarz, przysiadł się, przedstawił i jeszcze zagadał! Od razu widać, że patologia, tylko się na takiego wkurzać i kurwami rzucać na całą klasę) co mnie wkurzało raz pani nas upomniała a potem już nie wytrzymałam i się na niego wydarłam. Dlatego tu jestem.

- Na prawdę Melody pani kazała ci tu przyjść z takiego powodu?
Otóż to. Pani okazała skandaliczną nieudolność pedagogiczną.
Jakby w amerykańskich szkołach na serio z takich powodów odsyłało się uczniów, praca dyrektora okazałaby się taką, w której ma się najbardziej przerąbane.

- No nie do końca bo wtedy poszły przekleństwa i hmm tak jakby obraźliwe odzywki w stronę chłopaka - powiedziałam trochę speszona.

- No to jej wybuchu się już nie dziwię.
Za to ja się dziwię tej składni.

 Swoją drogą zawsze była przewrażliwiona. Oczywiście, albowiem reakcja na agresję werbalną i rynsztokowy język na lekcji to klasyczny objaw przewrażliwienia. Dobra usprawiedliwie Twoje zachowanie u pani Swift, ale następnym razem zachowuj się bardziej stosownie. 

- Dobrze wujku. Bynajmniej się postaram. - uśmiechnęłam się
Bynajmniej nie znasz znaczenia słów, których używasz. Poza tym, kropka po „postaram” jest zbędna.
Ewentualnie przydałoby się napisać „uśmiechnęłam” z dużej.

- Dziękuję.- Nie ma sprawy. Jak rodzice? Co u mojej siostry?

- Szczerze? To nie mam pojęcia nie widziałam ich od dwóch miesięcy i nie rozmawiałam od miesiąca - powiedziałam smutno.
Bardzo troskliwi rodzice. Żeby w epoce komórek, Facebooka i e-maila przez miesiąc nie mieć z kimś kontaktu, trzeba tego bardzo nie chcieć.
Mówiąc szczerze, gdybym miała w rodzinie kogoś, kogo tak łatwo da się wyprowadzić z równowagi z tak potężnymi skutkami, to nie paliłabym się do codziennego wydzwaniania do niego. Zresztą ponoć rodzice bohaterki harują i ciągle pozostają jak najdalej od tego opka.
W sumie powinni się cieszyć, że żyją – w opkach to rzadkość.

- Och rozumiem, (Naprawdę? Rozumiesz, że rodzice i nieletnie dzieci mają się nawzajem w rzyci do tego stopnia, że od miesiąca ze sobą nie rozmawiali? I ty jesteś pedagogiem?) ale jak będziesz z nimi rozmawiać w jakiś dzień to pozdrów ich ode mnie dobrze słonko? - uśmiechnęłam się na słowo słonko zawsze tak do mnie mówił gdy było mi smutno.

- Dobrze. Kocham cię wujku - podeszłam do niego i się przytuliłam.

- Ja ciebie też moja Ty siostrzenico kochana. - powiedział po czym poczochrał moje włosy, tak jak kiedyś gdy byłam mała. Zaśmiałam się na ten gest.

- Dobrze ja już pójdę.- A no tak nie warto Ci już iść na godzinę wychowaczą, więc idź już pod salę gdzie masz kolejną lekcję.

- Okej - pożegnałam się i wyszłam z pokoju.

Kierując się do sali usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Wyciągnęłam telefon i sprawdziłam od kogo dostałam wiadomość.

Olivier:
I jak rozmowa z wujaszkiem? Upiekło ci się czy dostałaś opierdol? xD

Ugh a ten jak zawsze szczery. Z kim ja się zadaję. Z kimś, kto bluzga nie gorzej niż ty.
I kto ukradł znak zapytania?

Ja:
Ty się lepiej lekcją zajmij debilu a nie do mnie piszesz. Powiem o wszystkim później. Gdyby nie ten debil było by okej -,- Powiedz mu po prostu, żeby „kurwa zamknął mordę i się odpierdolił”. Wiemy już, że to działa na twoich kolegów.
„Gdyby nie ten debil” opanowałabyś zasady pisowni łącznej i rozdzielnej? Nauczyłabyś się interpunkcji? Zaczęłabyś pisać w taki sposób, żeby było wiadomo, kto, co, do kogo i o czym mówi? Bo na przykład ostatnie zdanie tego akapitu nie zawiera żadnej z tych istotnych informacji.
Język esemesów w opkach to kwestia godna przydzielenia jej własnej dziedziny nauki.

Wiadomość od niego przyszła natychmiast. No ludzie czy on głupi czy głupszy?

Olivier:
No mam nadzieję, że mi wszystko powiesz i reszcie też bo są ciekawi... Mimo, że wszyscy słyszeli Twój wybuch. Ale cóż nie wiedzą czemu się wydarłaś xD
Nie wierzę, że tak rozbudowana wiadomość została wysłana „od razu”. Chyba że gościu pisze z prędkością światła.

Postanowiłam mu nie odpisywać i tak za kilka minut dzwonek. Pewnie i bez twojego odpisywania wie, że za kilka minut dzwonek. Usiadłam na ławce przed klasą i przeglądałam instagrama póki nie zadzwonił dzwonek. Jedy teraz zacznie się przesłuchanie, Boże ratuj błagam..
„Mnie do tego nie mieszaj” powiedział Bóg, spoglądając krzywo na opko z góry.

Rozdział 3

Tak jak pomyślałam tak też się stało właśnie wszyscy siedzimy na ławce pod salą i słyszę miliard pytań od przyjaciół. A najbardziej kto się wypytuje? No oczywiście, że Panna Wszystko Muszę Wiedzieć Emily.

- Halo ziemia do Mel!- zaczęła się drzeć i wymachiwać rękoma jak wariatka. Ma ktoś może taśmę? Cokolwiek? Nie? Mnie nie pytaj, ja tu tylko czytam. A szkoda.- Odpowiesz mi na pytanie czy nie do jasnej cholery?!

- Nie dasz mi spokoju prawda?

- Nope - wyszczerzyła się jak mysz do sera na co przewróciłam oczami.
Co ona z tym przewracaniem oczami? Rękami przewracać łatwiej.

- No więc tak jak wiecie ten cały Andy dosiadł się do mnie i zaczął do mnie gadać co mnie irytowało. Powiedziałam mu swoje imię dla grzeczności, później zaczął komplementami sypać, że jakie to mam śliczne imię a na końcu nazwał mnie kotkiem (Cham, po prostu bezczelny cham!) no po prostu nie wytrzymałam i się wydarłam. -Widziałam jak Olivierowi się otwierała buzia więc kontynuowałam

- Odpowiadając na twe pytanie Oli nie nie dostałam zjeby od wujka.

- A szkoda - mruknął.

- I tak słyszałam głupku - pokazałam mu język na co on posłał oczy ku niebu a następnie nimi przewrócił.
Wyjął sobie oczy i posłał ku niebu? 



Po tej jakże krótkiej wymianie zdań nastąpił dzwonek i znienawidzona lekcja przeze mnie lekcja. Chemia.

Po jakże męczących lekcjach nadszedł czas iść do domu. W końcu. Wyszłam ze szkoły i kierowałam się w kierunku domu. Założyłam słuchawki na uszy i włączyłam piosenkę Skillet - Monster. Właśnie przechodziłam przez pasy, gdy poczułam mocne szarpnięcie i upadłam. Co to miało być? Dopiero po chwili zorientowałam się, że w słuchawkach nie leci już muzyka i mam zamknięte oczy. Po chwili zorientowała się, że ma zamknięte oczy. No co jest? Spojrzałam wokół siebie (zamkniętymi oczami) telefon rozwalony a obok mnie siedzi Andy.

- Co to miało być?- spytałam go.

- Jak to co? Prawie cię auto potrąciło - powiedział - I pewnie nie celowo, bo jechał (ten auto jechał) zbyt szybko, żeby można to było nazwać przypadkiem.
Jeżeli nie celowo, to jednak zdecydowanie można, a nawet trzeba, nazwać to przypadkiem.

- Co jak to nie przypadkiem? - Okej w tym momencie mam lekkiego stracha nie na co dzień ktoś celowo chce potrącić niewinną osobę.

- No normalnie. A teraz zbieraj reszki telefonu (orzełki możesz zostawić) i idziemy.

- Jak to my? No chyba ci się coś pomyliło - ugh i znowu zaczyna mnie irytować.

- A co chcesz żeby ci się coś stało?

- No nie - podrapałam się po karku - No dobra chodź, no i dziękuję za uratowanie mnie.

- Nie ma sprawy do usług - mrugnął do mnie a ja przewróciłam oczami.

Szliśmy już kawałek w ciszy nie była ona niezręczna tylko dość przyjemna. No, ale ktoś chyba postanowił ją przerwać. Ktoś czytaj Andy.
Uważa, że ktoś chciał ją zabić, i nawet nie zasugeruje zawiadomienia policji? Jej też nie przychodzi do głowy, że skoro ktoś jej zagraża, to może należałoby zaalarmować stosowne organa.
Przyjemna cisza po próbie brutalnego zabójstwa nastolatki.

- Dlaczego taka jesteś? - zapytał i zatrzymał się.

- Taka czyli jaka? - człowieku nie mów jak jakiś kretyn tylko prosto z mostu a nie. 

- Taka czyli niedostępna i zbywasz mnie - powiedział a w oczach było widać smutek?
Nie pytaj nas – nie mamy pojęcia, co było widać w oczach TWOJEGO rozmówcy. 
Ja jej reakcji nie nazwałabym zbywaniem, ale co ja tam wiem?

- A co ty myślałeś, że już w pierwszy dzień się z tobą zaprzyjaźnię lub będę pawać do Ciebie sympatią?
Ja tam bym nie chciała, żeby ktokolwiek czymkolwiek do mnie pawał. Na samą myśl ogarnia mnie wstręt.
Nie, absolutnie, normalną reakcją jest wydarcie paszczy i zbluzganie chłopaka, który właśnie ci się przedstawił. 

- Tego nie powiedziałem tylko no nie możemy się zapoznać? Bo jak na razie to nie za fajnie zaczęliśmy.
Przed chwilą ktoś próbował ją zamordować. Najważniejsza w takiej sytuacji jest rozkmina, dlaczego niedoszła ofiara – której strach o własne życie coś szybko minął – nie lubi kolegi ze szkoły. 
Próba zabójstwa to pikuś. Przecież to nie niedoszły morderca ją irytował na lekcji!

- Nie wiem Andy zobaczymy. Mam dość wrażeń na dziś. A teraz chodź jeszcze kawałek i będziemy. Bo do tej pory nas nie było. Doszliśmy pod mój dom pożegnałam się z czarnowłosym i weszłam do środka.

Brata nie było w domu pewnie jest w pracy. Zakluczyłam (gdybym dostawała złotówkę za każdym razem, kiedy to słowo pojawia się w jakimś opku, kupiłabym za gotówkę nowe mieszkanie) dom i wzięłam się za szykowanie obiadu. Postawiłam na naleśniki z nutellą. Tak wiem pomysłowe i proste do uszykowania, no ale cóż jestem zbyt zmęczona i leniwa.

Po zjedzeniu posiłku posprzątałam po sobie i poszłam do pokoju zrobić lekcje oraz trochę się pouczyć tak na wszelki wypadek. Nie lubię być nieprzygotowanaz, zawsze musze mieć wszystko idealnie zaplanowane
Szkoda, że wykonanie mniej perfekcyjne, czego niniejsze opko jest boleśnie bijącym po oczach dowodem.

Gdy ze wszystkim już się wyrobiłam była 21:30, więc wzięłam piżamę i świeżą bieliznę, po czym ruszyłam do łazienki się wykąpać. Wchodząc pod prysznic odkręciłam ciepłą wodę i umyłam ciało żelem brzoskwiniowym a włosy szamponem kokosowym. Lubię szampony i żele owocowe. Po prysznicu wytarłam się ręcznikiem, włosy tak samo i ubrałam się we wcześniej uszykowane ciuchy. Powiesiłam mokre ręczniki na wieszaku i wyszłam z łazienki.
Dobrze, że nam to wszystko mówisz. Inaczej bylibyśmy pewni, że wyszłaś z łazienki goła i mokra.
Doprawdy, zbędne opisy zwykłych czynności wychodzą ałtorkom lepiej niż podstawowe opisy mające na celu popchnąć fabułę do przodu.
Wyraźnie ałtorka liczy na zapłatę od liczby słów. 

Wyciągnęłam zniszczony telefon z plecaka i rozłożyłam go na części by wyciągnąć kartkę SIM.
Kartkę SIM? Na pewno?

Dobrze, że mam zapasowy telefon mianowicie Iphone 6 (jego marka to kolejna niezwykle istotna informacja). Włożyłam kartę do Iphone'a i włączyłam go a tam 5 wiadomości. Była dopiero 22:11 więc stwierdziłam, że jeszcze je poczytam.

Od Pingwinek^^:
Wiadomość wysłana o 22:00
Wiem, że nie długo (krótko też nie, tylko tak sobie, średnio) pójdziesz spać więc życzę Ci kolorowych snów księżniczko ;*
Ahh cały Luke zawsze mi tak pisze na dobranoc. Gdyby tak kiedyś ci napisał, że cytaty należy w tekście jakoś wyróżniać... Jest dla mnie jak drugi brat nie wiem co by ze mną było gdyby jemu coś się stało. Odpisałam mu krótkie "Dziękuję i wzajemnie pingwinku" i czytałam dalej wiadomości.


Od Emily😘 :
Wiadomość wysłana o 14:30
I tak Ci zazdroszczę, że Andy jest zainteresowany twoją osobą. Ja bym go brała jak Reksio szynkę.
Reksio, jak powszechnie wiadomo, jest ulubionym bajkowym bohaterem amerykańskich nastolatek. 
A ta znów swoje, no proszę czy ona nie ma żadnego życia towarzyskiego czy jest po prostu niedorobiona i dlatego tak gada. Też jestem zdania, że używanie wyrażenia „twoja osoba” to oznaka nienachalnej inteligencji. Kocham ją no, ale przegina. Postanowiłam nie odpisywać jej, nie warto bo może z tego wyjść pisanie do późna. 

Od Braciszek:
Wiadomość wysłana o 17:00
Melody dziś wrócę późno w nocy małe zaległości w pracy :/ Pamiętaj by zakluczyć dom. Kocham cię, buziaki :*
Od kiedy on się stał taki opiekuńczy? Odpisałam mu "Tak wiem. Też cię kocham" i przeszłam dalej.

Od mama:
Wiadomość wysłana o 22:15
Cześć córciu przepraszam, że nie odzywałam się z tatą przez dobry miesiąc, ale mieliśmy sporo pracy. Mam super wiadomość za 3 dni będziemy w LA. Całuski mama.
Brak kontaktu z własnymi dziećmi, w tym jednym nieletnim, przez miesiąc to duży wyczyn nawet jak na amerykańskich rodziców, znacznie mniej trzęsących się nad potomstwem niż polscy.

Mama się odezwała no nie mogę coś nowego, ale i tak się cieszę, że za 3 dni zobaczę rodziców od dwóch miesięcy. Są jej rodzicami od dwóch miesięcy? Została adoptowana? No i została ostatnia wiadomość.

Od nieznany:
Wiadomość wysłana o 22:25
Ah szkoda, że ten chłopak zepchnął Cię z tych pasów było by o jedną sukę mniej, ale spokojnie nie długo cię dorwę. Może i nie tylko ciebie... Pewnie się teraz boisz prawda? I dobrze. Twoi rodzice zapłacą za to co zrobili.

Co kurwa?! Co to ma być jak to mnie dorwie? O co chodzi? Za co zapłacą moi rodzice? Jak to może ktoś jeszcze? I on się pyta czy się boję? Oczywiście, że tak i to cholernie. Na dodatek jestem sama w domu. Gdzie jest Liam gdy go potrzebuję.
Tam, gdzie znak zapytania, który powinien kończyć to zdanie.

POV Andy:
Dobrze wiem kto był za kierownicą a mianowicie Cameron, ale czego on chce od Melody. Taa, wiem kto usiłował zabić bohaterkę, ale po co zawiadamiać o tym kogokolwiek? Ona nie zasługuje na takie piekło. Śledzę ją, znaczy się nie tyle co ją śledzę, ale jej znajomi za każdym razem gdy dzieje się coś podejrzanego (czyli co?) itp (już wiem: coś podejrzanego dzieje się, kiedy ktoś zaiwani kropkę, która powinna kończyć skrót) dzwonią do mnie. Stalking level master. Nad prawdopodobieństwem wciągnięcia do spisku dużej (Merysójki z definicji mają batalion znajomych) grupy ludzi i utrzymania go w tajemnicy nawet nie będę się zastanawiać, bo czasu szkoda. Wiem o niej praktycznie wszystko od jej rodziców i brata. To po co jeszcze wciągać w to znajomych, ryzykując dekonspirację? Tak wiem chore, ale to moje zadanie. Mam ją chronić jak i trochę rodziców, ale oni dadzą sami radę w końcu też są w gangu i to nawet szefami więc. Szefowie więc to jakaś poślednia kategoria szefów, skoro nie potrafią ochronić własnego dziecka. Szefowie gangu jeżdżą w delegacje? Kto im podbija druczki i wypłaca ryczałty? Ja należę do gangu, ale zaprzyjaźnionego z gangiem rodziców Mel. Gangsterzy są znani ze skłonności do przyjaznych uczuć, zwłaszcza w stosunku do członków innych gangów. Bo tak naprawdę zaprzyjaźnienie się ze sobą dwóch gangów jest równie łatwe, co stworzenie sojuszu w dowolnym RPG-u. Muszę ją teraz chronić lepiej niż dotychczas z jej bratem. Tak jej brat też w tym jest. Znaczy, pobili ten kantorek woźnego, żeby wylecieć ze starej szkoły, bo mają chronić bohaterkę w nowej? Co najważniejsze muszę się zbliżyć do niej z kumplami musi mi zaufać (po co, skoro wszyscy w jej otoczeniu ci na nią donoszą?) a z czasem powiemy jej całą prawdę jeśli wszystko dobrze pójdzie. Oby żeby nie przyszło Cameronowi do głowy grożenie jej bo jeśli tak to jesteśmy w dupie.
Wygląda na to, że my też, jeżeli dalszy ciąg tego wspaniałego dzieła wygląda tak jak początek (a niby dlaczego miałby wyglądać inaczej?). Ale i tak będziemy z samozaparciem ciągnąć jego analizę. Do przeczytania!