-
bardzo dobrej znajomości polskiej ortografii, gramatyki, interpunkcji i
frazeologii,
-
umiejętności analitycznego, logicznego myślenia rozwiniętej w stopniu znacznym,
-
spostrzegawczości, tak zwanego oka do szczegółów,
-
szerokiej wiedzy ogólnej, zainteresowania światem współczesnym, ogólnej
orientacji w kulturze i popkulturze polskiej i światowej,
-
umiejętności zwięzłego, zrozumiałego formułowania myśli,
-
umiejętności szybkiego wyszukiwania i selekcji informacji,
-
poczucia humoru (im bardziej złośliwe, tym lepsze, ale – uwaga – nie
tolerujemy wulgaryzmów i wulgarności, wycieczek osobistych oraz obrażania
kogokolwiek),
-
dyspozycyjności w rozsądnym wymiarze i terminowości (docelowo chcemy publikować
analizy co dwa tygodnie).
Oferujemy
pracę niepłatną, ale rozwijającą, rozrywkową i – last but not least – w
doborowym, inteligentnym gronie. Chętnych prosimy o zgłaszanie się pod postem.
Będziemy prosić o linki do Waszych tekstów (analiz, recenzji, komentarzy,
postów na forach itp.; chcemy zorientować się, na ile Wasz sposób pisania i
posługiwania się językiem odpowiada naszym oczekiwaniom). Zapraszamy!
Teraz ad rem. Zapraszamy do lektury dalszego ciągu wstrząsających losów Melody – nieświadomej niczego córki i siostry okrrropnych gangsterów. Dziś dowiecie się, jakie oryginalne przedmioty obejmuje szkolny program nauczania w USA, jak rasowy gangster zachowuje się, stojąc oko w oko z członkiem wrogiej bandy, i dlaczego warto słuchać starych piosenek. Poznacie też słowo z języka suahili. Jak zawsze, życzymy miłej zabawy.Analizują: Deni, baba_potwór i Potworna Siostra.
Adres opowiadania: https://www.wattpad.com/story/64933857-gang-czy-normalne-%C5%BCycie
Rozdział 4
Przez prawie całą noc nie spałam. Ten sms mnie przeraził. Tyle pytań a nie ma na nich odpowiedzi.
Odpowiedzi dość rzadko znajdują się na pytaniach.
Dopiero gdy Liam wrócił udało mi się zasnąć. Rozpoznałam, że to on bo zawsze gdy wraca nocą z pracy potyka się na schodach i klnie "Kurwa jebane schody" przez co też się cicho zaśmiałam.
Włączenie światła najwyraźniej jest dla Liama problemem.
Wracając jest godzina 6:45 (godzina 6:45 wraca i wracając, jest? Podjęte przeze mnie próby zrozumienia tego sformułowania skończyły się niepowodzeniem) a ja nadal leżę w łóżku, kompletnie mi się nie chce (to wstań, skoro ci się nie chce leżeć w łóżku). No cóż kiedyś trzeba wstać. Wygramoliłam się z mojego wygodnego łóżka i podeszłam do szafy. Ma dosyć swobodne myśli, jak na kogoś, kto całkiem niedawno został prawie potrącony przez samochód, a potem dostał wiadomość z pogróżkami. Mój wybór padł na czarne dżinsy z dziurami na kolanach (jak ją znowu coś potrąci, przynajmniej nie będzie szkoda spodni), biały top z napisem "I am bitch" (co gorsza, piszę po angielsku z błędami), czarne nike i świeżą białą bieliznę (mamy rozumieć, że zdarza się jej wybrać bieliznę nieświeżą?). Po wybraniu ubrań ruszyłam do łazienki się w nie przebrać.
W pokoju nie mogła tego zrobić, bo...?
Przebrała się. W nie. Te ubrania.
Po wykonaniu tej czynności zrobiłam niechlujnego koka i pomalowałam się. Makijaż składał się z kresek, pomalowanych rzęs i oczu ciemnymi cieniami oraz ust czerwoną szminką.
Makijaż składał się z oczu i ust. Ciekawe, czy je sobie codziennie malowała, czy był to makijaż permanentny. Szyk wyrazów w tym zdaniu to temat na pracę magisterską, nie na analizę, więc nie będę rozwijać tematu.
Klasyczny przykład pokazujący, że kompozycja zdania ma znaczenie.
Wyglądałam znośnie, więc skierowałam się do pokoju po plecak i telefon. Gdy wzięłam potrzebne mi rzeczy (nie było wśród nich przecinka?) zeszłam na dół do kuchni.
Przypomina mi się jeden kabaretowy monolog o tekściarzu, któremu płacili od słowa. Po kiego czorta ona tak dokładnie opisuje wszystkie swoje czynności?
- Cześć Mel - uśmiechnął się (kto? Nie, wyjaśnienia „no przecież wiadomo, że Liam” nie przyjmuję do wiadomości), ale gdy zauważył mój wyraz twarzy od razu posmutniał - Co się stało?
– Nie umiem zapisywać dialogów – odpowiedziałam, chlipiąc i pociągając nosem.
- Pokażę ci coś - wyciągnęłam telefon z kieszeni spodni i pokazałam sms, który dostałam wczoraj.
Brat zaczął czytać wiadomość. Coś długo to trwało, więc czytał pewnie kilka razy.
Nadawca pisał powoli, bo wiedział, jak u Liama z czytaniem.
- Kiedy dostałaś tego sms? - spytał poważnie oj znam takiego Liama. Taki Liam równa się przerąbane.
Brak znaków przestankowych też.
TEGO SMS? Z gramatyką u auuuutorki tak samo kiepsko jak z interpunkcją.
- Wczoraj wieczorem.
- Od dzisiaj wracasz do domu zawsze z kimś (wychodzić z domu może sama? Wróg czyha tylko w drodze powrotnej?) a ja postaram się załatwić by nie chodzić już na nocki. Jesteś w niebezpieczeństwie a nie zniósł bym gdyby ci się coś stało - powiedział smutno. Podszedł do mnie i mocno przytulił - Kocham Cię siostrzyczko.
Smutno mu było, że nie zniósłby i że kocha siostrę?
- Ja ciebie też Liam.
- Dobrze a teraz zbieraj się do szkoły - powiedział i odprowadził mnie do drzwi.
Wychodząc z domu tak jak zawsze był Luke (kiedy nie wychodził z domu, to go nie było), ale nie był sam. Razem z nim był Andy. Nie powiem trochę mnie to dziwi.
Skoro nie powiesz, że cię dziwi, to uznamy, że cię nie dziwi. Tak się kończy olewanie przecinków.
- Hej pingwinku - podeszłam do blondyna i przytuliłam go.
- No hej księżniczko.- Ekhem a ja? Nikt się ze mną nie przywita? - spytał Andy i udawał złego.
- No dobra niech ci będzie - jego również przytuliłam by nie narzekał i dał mi spokój. Postanowiłam też dać mu szanse by się zapoznać, ale nadal będę czujna.
Czujna wobec chłopaka, który poprzedniego dnia uratował jej życie? Na pewno uczynił to w jakimś niecnym celu.
Wsiedliśmy do auta i jechaliśmy w ciszy do szkoły. Nikt się nie odzywał tylko w tle było słychać muzykę z radia Bring Me The Horizon-True Friends.
Bring Me The Horizon-True Friends to nazwa rozgłośni? Trochę długa. Stacje radiowe zwykle wybierają nazwy zwięzłe i łatwe do zapamiętania.
Przyznam, że piosenka jest całkiem fajna, podoba mi się. I jest to niezwykle istotne dla rozwoju akcji, prawda? Dojechaliśmy do szkoły równo z dzwonkiem, ale trzeba było niepotrzebne rzeczy zanieść do szafki, więc na lekcję przybyliśmy z kilku minutowym opóźnieniem przez co nie usłyszeliśmy wykładu o zasadach pisowni łącznej i rozdzielnej. Pani kazała nam usiąść na miejsca i pisać kartkówkę wraz resztą klasy. Kartkówki z historii nie są aż takie trudne u pani Youpiter, więc sprawnie i szybko napisałam ją.
Pani Youpiter bardzo się ucieszyła, że została napisana.
Po historii nadszedł czas na WF kocham ten przedmiot inawe nie wiecie jak bardzo.
Nie wiemy też, co to jest inawe.
Dziwne przedmioty mają w tej Hameryce: WF kocham ten przedmiot inawe nie wiecie jak bardzo. My w Polsce mamy zwykły WF.
Po szybkim researchu udało mi się odkryć, że słowo „inawe” istnieje. Jest to „z tobą” w języku suahili. Wniosek: użycie go w powyższym zdaniu nadal nie ma sensu.
Mamy teraz na WF biegi ze względu na bardzo dobrą pogodę. Chłopacy (WRRR!!!) oczywiście namówili trenera na piłkę nożną a dziewczyny biegały na 800m na zaliczenie i na czas. Co to jest bieg na zaliczenie? Na żadnych zawodach tego nie widziałam. Bieg na zaliczenie - jak nie przebiegniesz 800 metrów w dwie minuty, nie zdajesz przedmiotu. Z początku byłam ostatnia, ale po co mam się męczyć na samym początku biegu na dłuższy dystans. Dopiero na końcu przyspieszyłam i wyprzedziłam wszystkie dziewczyny byłam pierwsza a czas całkiem dobry 1,58minuty.
Za to interpunkcja niedobra. Typografia też – między liczbą a nazwą jednostki miary stawiamy spację.
1*Od autorki dla klimatu możecie włączyć podesłaną piosenkę u góry*
Jednak w pewnym momencie usłyszałam strzał i krzyk na boisku chłopaków.
Dlaczego to zdanie zaczyna się od „jednak”? Jest w nim podana informacja zasadniczo sprzeczna z tym, czego się dowiedzieliśmy z wcześniejszych fragmentów tekstu? Może auuutorka myśli, że to urozmaici akcję?
Być może jest sprzeczna, bo boChaterka przestaje mówić o sobie.
Przerażona podbiegłam do reszty dziewczyn i poszłyśmy w stronę miejsca gdzie był słyszalny strzał.
No, przecież był słyszalny na ich boisku, nie musiały nigdzie iść. A nauczyciel, słysząc strzał na szkolnym boisku, pozwolił uczennicom iść tam, gdzie niebezpiecznie, zamiast natychmiast zabrać je do budynku.
Jak dobrze wiemy, podążanie w miejsce strzelaniny to bardzo dobry pomysł.
Na ziemi leżał chłopak z kolczykiem w nosie i szatynowych włosach (miał kolczyk we włosach? Czego to ludzie sobie nie kolczykują w dzisiejszych czasach...) przecież to, to nie możliwe.
Zgadza się – to zdanie jest tak nieporadnie zbudowane, że aż niemożliwe.
Szatynowe włosy? Co to takiego?
Wygląda na autokorektę. Zapewne miało być „szatańskie”.
To nie może być on. Nie zniosę tego. Podbiegłam do chłopaka i moje myśli jednak były poprawne (to dobrze, bo za myśli niepoprawne Policja Myśli może cię aresztować) był to Olivier. Rękoma uciskałam ranę (wcześniej nie znalazł się przy nim nikt, kto mógłby udzielić pierwszej pomocy? Sam był na tym boisku?) i mówiłam do niego, lecz po chwili stracił przytomność. Co mu powiedziała, że stracił przytomność? To musiało być coś strrrasznego. Płakałam bardzo.
To opis zamachu na osobę bliską narratorce czy protokół z zeznań w sądzie? Bo ładunek emocjonalny tego fragmentu bardziej wskazuje na to drugie.
- Nie możesz odejść nie teraz. No, to posłuchał i odszedł teraz. Potrzebuje cię słyszysz! Nie umieraj!- zaczęłam krzyczeć. W pewnym momencie ktoś odciągnął mnie od chłopaka był to Justin. Przytulił mnie, ale nadal za jego plecami widziałam jak chłopcy go zbierają a trener dzwoni na pogotowie.
Za plecami Justina widziała, jak chłopcy zbierają Justina. Pewnie się rozpadł, biedaczek. Aha, w języku polskim na nauczyciela wuefu nie mówi się „trener”.
Ona jest w Hameryce. Tam wszystko jest możliwe. Nawet jeśli chodziło jej o Oliviera, to „zbieranie” jest chyba przesadzone. Rozdyźdany był? Z bazuki go postrzelili albo z armaty?
Te czekanie było dla mnie udręką.
Dla mnie udręką jest TO opko. I osobnicy nie umiejący się posługiwać zaimkami wskazującymi.
Dopiero po 15 minutach przyjechało pogotowie. To co się działo to był koszmar pełno krwi i reanimacja. Takie zdanie z Chmielewskiej mi się przypomniało: „Ja już nie mogę. Trupy i obłęd”. Dostał nie daleko serca. Niech oni go ratują!! Już od 10 minut go reanimują. Zauważyłam, że jeden odchodzi od Oli (kim jest Ola?) i kiwa głową na znak zgonu (kiwanie głową zastępuje w Kalifornii świadectwo zgonu?). Nie to nie może być prawda! To tylko zły sen, z którego nie długo się obudzę. Zaczęłam się szczypać, ale niestety to na nic, to jest prawda mój najlepszy przyjaciel nie żyje.
Jaka szkoda, że czytelnikom nie dane było przekonać się z toku akcji, jak ważną postacią był Olivier dla boChaterki, a tym bardziej dla fabuły.
Kto do jasnej cholery zakrada się do szkoły, chowa się gdzieś i strzela do niewinnej osoby ja się pytam?!?! Dopiero później się zorientowałam kto, to ten anonim co chce mnie się pozbyć.
Ale ponieważ miał potężny astygmatyzm, zamiast ciebie zastrzelił kogoś znajdującego się co najmniej kilkadziesiąt metrów od ciebie.
Miał rację co do śmierci moich bliskich. Nie wytrzymując już tego pobiegłam do szatni się przebrać, miałam zamiar iść do domu i nie obchodzi mnie to, że miałam wracać z kimś . Najwyżej polujący na mnie zabójca mojego kumpla będzie miał ułatwioną robotę. Przebrałam się i pobiegłam ile sił w nogach do domu płacząc. Ja się nie znam, ale jak w szkole zostaje zastrzelony uczeń, to chyba a) wzywa się policję, b) zabezpiecza pozostałych uczniów i raczej nie wypuszcza się ich samych do domu? Dobiegłam do domu zbyłam zdziwionego brata i szybkim tempem ruszyłam do łazienki, zamknęłam się i nadal płakałam. Po tym jak miałam dość już płakania, tak po prostu zasnęłam. Postanowiłam, że mam już dość płaczu, więc poszłam spać.
Musi mieć całkiem wygodne i wcale nie zimne kafelki w tej łazience.
Rozdział 5
Obudziło mnie mocne walenie do drzwi. Czy chociaż raz gdy tego potrzebuję nie mogą zostawić mnie w spokoju?! Z niechęcią wstałam z podłogi i otworzyłam drzwi.
- Można wiedzieć co ty kurwa najlepszego odwalasz?! Od 2 godzin siedzisz w tej łazience bez żadnego odznaku życia?!
Odznak to samiec odznaki?
Odznak życia to może być plakietka na pierś chroniąca przed strzałem w serce. Wtedy wiedzielibyśmy, że Liam się zdenerwował, bo Melody nie ma przy sobie żadnego zabezpieczenia.
Czy ty chcesz bym na zawał zszedł?! - wydzierał się brat.
- Uspokój się do cholery! To już nie mogę być przez chwile sama? A gdyby tobie zmarł przyjaciel też byś tak czasem nie zareagował?!! - uniosłam się.
- Co? Jak to zmarł?? Kto taki? Boże Melody przepraszam.
Bóg Melody łaskawie wybaczył nietakt.
- Olivier został postrzelony gdy mieliśmy WF umarł po półgodzinie.
WF umarł po półgodzinie z braku przecinka.
Tamowałam mu krew póki nie przyjechała karetka to, to było straszne - wyszeptałam.
- Jejku Melody tak mi przykro. Chodź tutaj do mnie - dwa razy nie trzeba było powtarzać od razu się mocno przytuliłam do Liama. Chwilę tak staliśmy póki nie otrzymałam sms. Odsunęłam się od brata i wyciągnęłam telefon.
Od nieznany:
Wiadomość wysłano o 16:32
Zabawa się rozpoczęła! Radziłbym ci być na baczności. Nie wiadomo kiedy będzie twoja kolej :')
Czemu wysłał płaczącą emotkę?
Mój strach przekroczył teraz chyba wszystko. Limit czasu, granicę państwa i linię ataku w siatkówce. Nawet nie wiem kiedy znowu zaczęłam płakać. Brat od razu zabrał mój telefon i czytał tego sms. Po przeczytaniu go cały się spiął.
- To co mam powiedzieć Spiętemu? - Żeby się rozpiął. |
Poinformowanie brata dużo pomoże, jeżeli ktoś będzie do niej strzelał albo znów spróbuje ją rozjechać. A głosa to samica głosu.
Jak będzie wiedział, gdzie Melody idzie, to również i drogę, którą, w razie co, pójdzie szukać jej przerobionego na naleśnik ciała.
- T-tak jasne - zająknęłam się.- To dobrze a teraz wyjdźmy w końcu z tej łazienki i... - nie dokończył bo ktoś zadzwonił do drzwi. Spoważniał jeszcze bardziej - Nie wychodzisz stąd póki cię nie zawołam jasne? -pokiwałam głową na znak potwierdzenia a brat zszedł na dół. Czekałam chwilę i słyszałam ledwo co szmery rozmowy.
- Melody to ktoś do ciebie!! - zawołał Liam. Nie pewnie (tylko z pewną taką nieśmiałością) zeszłam na dół, ale gdy zobaczyłam, kto przyszedł trochę mi ulżyło.
Jest lżejsza o jeden brakujący w tym zdaniu przecinek.
- Cześć Mel - uśmiechnął się Andy - Przyniosłem ci Twój plecak, gdy wybiegłaś ze szkoły zapomniałaś go wziąć ze sobą.
Bardzo kulturalny gość – mówi do niej wielkimi literami.
Od dziś uśmiech to forma mówienia.
- A no tak dziękuję. Em może zostaniesz? - spytałam. En, pe i ce mogą sobie iść. A co mi tam przecież stwierdziłam, że dam mu tą (TĘ, DO CIĘŻKIEJ CHOLERY!!!) szansę.
Szansę na co?
Szansę na zostanie przyjacielem Merysójki. Nie każdy ma okazję doznać tego zaszczytu.
- Jasne, jeśli oczywiście mogę - spojrzał się na mojego brata.
- Skoro już musisz to zostań ja przy okazji pojadę załatwić sprawę z tą pracą co (o której! Co wolno Mickiewiczu, to nie Tobie, auuuutorko!) ci mówiłem.
- Okej to jedź. Uważaj na siebie - bałam się o niego, nie chcę by coś mu się stało.
Brat jej przed chwilą oznajmił, że zostaje objęta ścisłą kuratelą, po czym zostawia ją sam na sam z facetem, którego – wedle wiedzy bohaterki – pierwszy raz w życiu widzi na oczy. Nie powinien się jej włączyć jakiś alarm pod czaszką?
- Będę spokojnie - podszedł pocałował mnie w czoło i wyszedł z domu.
Czasem bywam niespokojnie, ale akurat nie dziś.
- No to co robimy? - spytał Andy. Bawimy się w podchody czy układamy puzzle?
- Możemy pooglądać jakiś film jeśli chcesz.
W kilka godzin po zabójstwie przyjaciela, parę minut po kolejnym esemesie z pogróżkami, jest w nastroju na oglądanie filmów?
Jak widać, spanie na podłodze łazienki czyni cuda.
- Jasne to jak jakiś horror? Może Naznaczony 2?
Doskonała propozycja dla kogoś, kto właśnie stracił bliską osobę i ma powody, żeby bać się o własne życie. Horrory tak dobrze uspokajają i podnoszą na duchu.
- Nie lubię zbytnio horrorów, ale skoro chcesz to możemy obejrzeć. Mój pokój jest na górze 3 drzwi po prawej. Ma trzydrzwiowy pokój? To jakaś komnata królewska, nie pokój nastolatki. Weź lapka, włącz już film i czekaj w salonie a ja pójdę zrobić popcorn.
Poszłam do kuchni a on po laptop. Wyciągnęłam z szafki popcorn i włożyłam do mikrofali ustawiając go na dwie i pół minuty. Kobieto, co czytelnika obchodzi, ile ty grzejesz popcorn? Gdy popcorn był już gotowy wsypałam go do miski i ruszyłam w stronę salonu gdzie czekał już Andy z włączonym filmem. Usiadłam obok niego a popcorn położyłam na moje kolana.
Film oglądaliśmy w ciszy nikt się nie odzywał no może tylko ja krzyczałam od czasu do czasu przytulając się do towarzysza. Towarzysz Andy. Ładna ksywka. Gdy film się skończył usiedliśmy na przeciwko siebie.
- Może zagramy w pytania? - spytałam.
- Jasne czemu nie. To zaczynaj.
- Twój ulubiony kolor?
- Czarny i czerwony. A twój?
- Też czarny. Masz jakieś zwierzę?
- Tak jednego psa i dwa koty. A inaczej chomika i złotą rybkę. Czy auuutorka była w życiu na chociaż jednej lekcji polskiego? Gdzie są twoi rodzice? Bo jakoś nie widzę by byli w domu.
- W delegacji we Włoszech. Rzadko kiedy ich widuję, są zapracowani ale i tak ich kocham. I, bojąc się o życie, zwierzam się poznanemu wczoraj chłopakowi, że moich starych nie ma w domu. A co z twoimi rodzicami?
- Moi rodzice nie żyją. Zginęli w wypadku samochodowym - powiedział a w oczach było widać smutek. Nie mogłam tego znieść więc zbliżyłam się do niego i przytuliłam.
- Przykro mi nie wiedziałam.
- A skąd mogłaś wiedzieć.
- No tak w sumie racja. Dobra koniec tej czułości odklejanko - zachichotałam.
Powtórzę się: ta wesolutka randka ma miejsce w kilka godzin po tym, jak na rękach chichoczącej laski umarł jej zamordowany przyjaciel, a ona dostała anonimowe pogróżki.
Domniemany najlepszy przyjaciel był postacią tak papierową, że sama boChaterka nie potrzebowała wiele czasu, by się otrząsnąć.
Nagle usłyszałam bijące się szkło w kuchni - Co to było?- spytałam przestraszona
Słoiki spuściły lanie kieliszkom.
- Leć na górę i się schowaj, ja natomiast (jakże adekwatne do sytuacji słownictwo) sprawdzę co to było. Jak będzie teren czysty, zawołam Cię. A teraz mykaj, już! - szybko pobiegłam swojego pokoju i schowałam się w szafie. Bałam się i to bardzo, cała się trzęsłam. Nagle usłyszałam huk, strzały i krzyki tak jakby rozmowy (krzyki rozmowy? Na kogo krzyczała rozmowa?) jeśli można to tak nazwać a później znów strzał. Co to ma być? Przecież tam jest Andy? Co jak mu się coś stanie? Boże ratuj niech to piekło się skończy jak najszybciej!
Jak się nauczysz używać interpunkcji.
Rozdział 6
POV Andy
Po tym jak Melody pobiegła do góry ja ruszyłem w stronę kuchni. Nikogo tam nie było, co było dość dziwne.
A kto niby miał być? Z dwojga stałych mieszkańców domu Liam wyszedł dawno temu, a Melody jest na górze. Jedyną osobą z zewnątrz, której pozwolono wejść, jesteś ty. W tej sytuacji dziwne byłoby raczej, gdybyś kogoś w tej kuchni zastał.
W pewnym momencie zauważyłem kogoś na dworze z bronią (a dwór miał na tę broń pozwolenie?), pewnie jeden z ludzi Camerona. Nagle usłyszałem strzał kula leciała w moją stronę (byłem w stanie ją zobaczyć, bo mam w oczach taki aparat fotograficzny) (siedzi w Matrixie, skubaniec), na szczęście w ostatnim momencie się schyliłem a ten gościu zaczął biec w stronę stłoczonego okna i przeleciał przez nie stając nie daleko mnie. Stłoczone okno? Rozumiem, że kuchnia była ciasna?
Gołębie się w oknie stłoczyły.
- Nie spodziewałem się ciebie u tej małej gówniary myślałem, że jest sama w domu - uśmiechnął się parszywie. Chwila znam ten uśmiech to Zayn i nie myliłem się jest jednym z najlepszych ludzi Camerona, ale czemu akurat jego tu przysłał w tak błahej sprawie jak zabicie niewinnej i bezbronnej dziewczyny? Fakt, zabicie dziewczyny to błahostka, uwagi wręcz niewarta. Poza tym z tego słowotoku wynika, że Zayn przysłał sam siebie.
- A jednak nie jest sama i nie mów tak do niej Zayn - wycedziłem przez zęby
Toć przecie nie mówi do niej, tylko do ciebie.
-A ja nie sądziłem, że Cameron z taką prostą sytuacją pośle takiego gnojka jak ty przecież jesteś najlepszy z tego co wiem - zadrwiłem.
- Zamknij pysk Andy!! To nie twój zasrany interes!! Nawet nie powinno cię tu być! Przyszedłeś na imprezę bez zaproszenia! - ups komuś tu nerwy poszły, jak zawsze wybuchowy. - Z resztą co tu robi taki zdolny chłopak jak ty u takiej suki? Co ty niańką jesteś?
- Nie nazywaj jej tak!! - wydarłem się, sukinsyn mnie pomału zaczyna wkurwiać.
Gangsterzy z wrogich sobie band w przypadku spotkania zazwyczaj wdają się w dialog. Zwłaszcza jeżeli jeden z nich ma za zadanie chronić kogoś, kogo ten drugi chce zabić.
- Ojej czyżby się chłopczyna uraził? SIĘ urazić można w bolące miejsce ewentualnie.
- Zamknij w końcu mordę i przejdź do rzeczy a nie - zawarczałem . ???
- Spokojnie piesku. Gdybym miał przejść do rzeczy to by już dawno tej laski nie było.
Krótko mówiąc, nie zamierzasz wykonać zlecenia. Odważny chłopak, biorąc pod uwagę, że gangsterscy bossowie dość gwałtownie reagują na niesubordynację swoich ludzi.
Musi się po prostu najpierw wygadać.
- Nie bądź tego taki pewny - uśmiechnąłem się sztucznie do niego.
- A co... - nie do kończył bo przywaliłem mu z prawego sierpowego a gdy skulił się uderzyłem go kilka razy z kolana w brzuch gdy już leżał ja usiadałem na niego okrakiem i biłem go po tym jego pysku bronił się, ale mnie wkurzonego nikt nie pobije. Gdy już był prawie przy straceniu przytomności (ja też już jestem prawie „przy straceniu”, bo auuutorka nokautuje mój mózg coraz większym lekceważeniem WSZELKICH zasad językowych) zszedłem z niego i wyciągnąłem pistolet z tyłu spodni (nosi klamkę w tylnej kieszeni?) i wycelowałem w jego głowę.
- Jakieś ostatnie życzenie przed śmiercią? - spytałem a on tylko na mnie spojrzał resztkami sił.
- Oby tak zdzira zginęła z rąk Camerona a ty smażył się w piekle („Oby ty na górce stał, a słonka nie widział”. Nie wiedziałam, że kalifornijscy bandyci przemawiają jak nasi kresowiacy) - po wypowiedzeniu jego słów (ty wypowiedziałeś jego słowa?) strzeliłem mu kulką w łeb (i tyle widzieliśmy jednego z najlepszych ludzi wrogiego gangu), miałem dość tego pierdolenia. Pewnie, jak ktoś za dużo gada, najlepszą metodą na uciszenie go jest strzelić mu w łeb. W między czasie zadzwoniłem do kumpli by przyjechali tu i sprzątnęli jego ciało po czym spalili. Jasne, strzelanina nikogo z sąsiadów nie zaalarmowała, a wyniesienie ciała wszyscy uznają za czynność normalną. Zwłoki zaś spokojnie można spalić w kominku, jak niepotrzebne papiery. Kurwa zapomniałem przecież Melody gdzieś siedzi zapewne przerażona. Tak mi się miło rozmawiało, że zupełnie zapomniałem o osobie, którą podobno mam chronić.
- Melody!!! Melody słyszysz mnie!! Możesz już wyjść! Jest już bezpiecznie!! - pobiegłem do góry i pomyślałem o jej pokoju może tam jest. Wszedłem do pomieszczenia i faktycznie była tam wychodziła cała przerażona (do tej pory przerażona była tylko do połowy) z szafy. W sumie spoko pomysł na kryjówkę. Mój pies też tak twierdził i chował się do szafy przed burzą. Gdy już wyszła całkowicie podbiegłem do niej i ją przytuliłem a ona zaczęła płakać.
- Ciii... spokojnie jest dobrze nikogo tu już nie ma by zrobił Ci krzywdę. Twój największy wróg, interpunkcja, poległa już dawno.
- J-Ja bałam się, ż-że coś ci się s-stanie -łkała. Ona się o mnie martwiła? O kurde coś nowego. Jak się miała o ciebie martwić wcześniej, skoro cię dopiero wczoraj poznała?
- Ale jestem cały jak widzisz nie płacz już
- Dobrze. Dziękuję Ci z całego serca, gdyby nie ty nie wiem co by było ze mną.
- Nie masz za co dziękować jestem po to by cię chronić księżniczko. A teraz chodź na dół za chwilę mają przyjść moi kumple a gdy twój brat wróci musimy ci w końcu o czymś powiedzieć.
Na przykład, o co tu właściwie chodzi.
- Jak to musicie mi w końcu o czymś powiedzieć?
- Ta sprawa już zaszła za daleko miałaś się dowiedzieć gdy skończysz 18 lat, ale tu chodzi o twoje bezpieczeństwo. - Mam nadzieję, że nas zrozumie, dopiero co zaczynamy mieć ze sobą dobry kontakt nie chcę by mnie znienawidziła. Lecz tu chodzi o nią i musi o tym wiedzieć długo na tym nie uciągniemy w tajemnicy. Czytelnicy też są już na wykończeniu.
Rozdział 7
Siedziałam w salonie z Andy'm. Zamiast kwiatka w butonierce miał potrzebny jak wrzód na tyłku apostrof. Było mi już lepiej nie płakałam ani się nie bałam. Tylko nadal się zastanawiam co mi chcą powiedzieć i po jakiego chuja musieli wynosić tego gościa martwego. Bo jakby dłużej poleżał, zacząłby śmierdzieć. Albo byś się o niego potykała, wchodząc do kuchni. W sumie trup pod nogami to trochę niewygodne. Martwego!! Ja rozumiem, że tu chodzi o moje bezpieczeństwo, ale nie musiał go zabijać. Gdy brat już wrócił ze swojej pracy usiadł z nami po chwili też przyszli kumple Andy'ego. Siedzieli w ciszy a mnie zżerała ciekawość o co w tym wszystkim chodzi, postanowiłam przerwać tą ciszę.
Warto posłuchać czasem starych piosenek:
Tango milonga
jak dawniej grajcie mi znów,
zabijcie TĘ dręczącą ciszę!
- Możecie mi w końcu powiedzieć o co w tym wszystkim chodzi? Też bym się chętnie dowiedziała.
- Oczywiście siostrzyczko, ale em no nie przerywaj nam dobrze?? - jąkał się to znaczy, że to jest coś poważnego dla niego, dla nich. - Bo my, znaczy rodzice też, my wszyscy...
- Nie jąkaj się jak jakaś cipa Liam - upomniał go Jake - Powiem to prosto z mostu Melody, należymy do gangu twój brat i rodzice też - Ee, że co kurwa?!
- Że co proszę?! To dlatego też często ich nie ma a ty pracujesz nocami? W ogóle jakie są wasze obowiązki? Zajrzyj do ich umów o pracę. Personalny gangu powinien je mieć w szufladzie. Często tak zabijacie? Dlaczego tamten gościu chce mnie zabić? Co łączy jego i rodziców że zapłacą za to co zrobili? - no i wzięła ciekawość w górę, ale cóż co ja poradzę.
- Ej nie za dużo czasem tych pytań młoda? - zapytał Ashton.
- Jaka kuźwa młoda? Jesteśmy w równym wieku kretynie! Taa, bo starość zaczyna się już przed osiemnastką.
- Ash debilu ona ma rację. Lepiej się zamknij i daj Liam'owi już opowiedzieć resztę - zwrócił sie do lokowanego (na giełdzie?) (giełda to dziś niepewna inwestycja, stawiam raczej na metale szlachetne) Michael.
- Odpowiadając na Twoje pytania Mel. Twoje pierwsze pytanie o mnie i rodziców jest trafne dlatego nas tak często nie ma. Nie ma was, bo ona zadaje trafne pytania? Może chcą uniknąć konieczności udzielania odpowiedzi. Naszymi obowiązkami jest pozbywanie się wrogich gangów, handel narkotykami, wyścigi samochodowe dzięki, którym jeśli wygramy dostajemy kasę i w sumie to co już jest taki rzadko spotykane handel bronią, ponieważ większość ludzi z gangów mają broń i to całkiem dobrą.
Dokuczanie radiem z góry,
Wymuszanie przez tortury,
Usypianie extra proszkiem,
Uduszenie przez pończoszkę,
Obrzydzanie cynaderką,
Usuwanie śladów ścierką.
Całą listę takich dań
Oferuje tani drań.
Gangsterzy specjalnej troski dozbrajają konkurencję zamiast tłuc ciężką forsę na sprzedaży broni uczestnikom wszelkich możliwych światowych wojen i konfliktów, którzy jak świat światem są głównymi klientami tej branży.
Zabijamy wtedy gdy musimy, czyli nooo dosyć często. Złóżcie wniosek o dodatek za uciążliwe warunki pracy. Tamten gościu chce cię zabić, ponieważ chce się zemścić na rodzicach, już wyjaśniam dlaczego. Otóż kilka miesięcy temu rodzice mieli akcję pozbycia się pewnej osoby a to był syn Camerona tego co chce się ciebie pozbyć dla jasności. Rozumiem, że jak się jej nie pozbędzie, będzie żył w ciemnocie? Cameron chce by nasi rodzice cierpieli po stracie Ciebie tak bardzo jak on po stracie syna. Jakieś jeszcze pytania? - zatkało mnie za dużo informacji na raz, chociaż sama się o to prosiłam. Muszę się jeszcze o jedno zapytać.
- Miałam się w ogóle kiedyś o tym dowiedzieć?
- Tak po skończeniu 18-stu lat miałaś też się wtedy nauczyć obrony (szkoda, że nie zasad ortografii, wyraźnie zabraniających dopisywania końcówek do liczb zapisanych cyframi) i przyłączyć się do nas - tym razem odpowiedział Andy - Ale to zależy od Ciebie.
- Idioto nie rób jej nadziei ona nie ma wyboru musi to zrobić w końcu po śmierci rodziców ma zarządzać ze mną gangiem - upomniał go mój brat.
Kto w końcu ma odziedziczyć biznes, jeśli nie dzieci?
- Ja mam później tym wszystkim zarządzać? Ja? Liam dobrze wiesz jaka jestem, nie dam sobie z tym rady - Nie no nie mogę w to uwierzyć, a myślałam, że jesteśmy normalną rodziną.
Bo w normalnych rodzinach rodzice spędzają całe miesiące poza domem.
- No tak, ale że jest sytuacja jaka jest wiesz o tym prędzej i do szkolenia szybciej musisz przystąpić - powiedział Ash.
To tak jak ja – też poszłam do szkoły o rok wcześniej.
- No dobra jakoś to trawię mimo, że jestem no w szoku. Kiedy mam zacząć szkolenie?
- Najlepiej teraz w weekend. Szkolenia będą prowadzić chłopacy - odezwał się Liam - Mam nadzieję, że nas nie nienawidzisz.
Ja nienawidzę słówka „chłopacy”.
- Liam głupku nie nienawidzę was, towarzyszu. Poza tym kumplów (KOGO???!!!) (kumplów, czyli takich koleżanków) Andy'ego ledwo co znam więc no jak mam ich znienawidzić, a Andy'ego nadal lubię. Pewnie, bandzior, który kropnął innego bandziora w mojej kuchni, z definicji jest przecież fajny. Jestem tylko zdziwiona, ale dobrze że już mi o tym wszystkim powiedzieliście.
- Oj księżniczko wybacz, ale teraz będziesz często z nami przebywać, ktoś musi dopilnować byś była bezpieczna.- dobra słowa słowami, ale za tą księżniczkę może oberwać nie znam go a on wylatuje z takim tekstem?
- Zaraz za tą księżniczkę możesz po mordzie dostać Jake- warknęłam.
Iście arystokratyczne maniery.
Rzeczywiście, brak podstaw do nazywania jej księżniczką.
- Jake serio lepiej z nią nie igraj, jak się wkurzy to może to się źle skończyć dla ciebie. Uwierz doświadczyłem to nie raz na własnej skórze - uprzedził mój brat w sumie i dobrze
- Dobrze wiedzieć - powiedziała cała czwórka na co się zaśmiałam.
- A teraz tak serio musiała byś też mieć taki no jakby to nazwać stały ostry i nie ustępliwy charakter. Charakter zmienny nadaje się co najwyżej do zbierania haraczy. No wiesz żeby wiedzieli, że z tobą nie jest łatwo no i żeby się trochę bali - powiedział dość poważnie Michael.
Czyli ala "bad girl"? - bardziej spytałam niż powiedziałam.
Kim jest Ala, bad girl? Do tej pory nie było jej w tym arcydziele.
- Tak, ale to tylko dlatego, że u nas w szkole i w mieście jest sporo osób należących do gangów lub są szpiegami.
Bo w tym mieście gdzieś na prerii krańcach na jednego mieszkańca jeden gangster przypadał i po szpiegu na jednego mieszkańca.
Huawei ma tam oddział?
- Okej rozumiem. - odparłam -Liam braciszku kochany - skoro mam być jaka być to muszę mieć trochę takie no ciuchy.
Ja za to nie rozumiem ni w ząb.
Może do tej pory nie miała ciuchów?
- O nie Melody proszę Cię nie rób mi tego nie wytrzymam z tobą tyle czasu na zakupach. Do tej pory ubierała się jak... odważnie, to jak będzie wyglądać jako „Ala bad girl”? Weź Emily lub Luke'a - Ah jak on dobrze mnie zna.Właśnie przyjaciele! Chyba mogę im o tym powiedzieć.
- Właśnie a co z moją paczką? Mogę im powiedzieć o tym?
- Oni już o tym wiedzą Melody chłopacy (ma ktoś siekierę?) Cię pilnują odkąd ich znasz a Emily należy do naszego gangu - powiedział Andy.
- Super czyli wszyscy o tym wiedzieli - mruknęłam (najbardziej zainteresowany zazwyczaj dowiaduje się ostatni) - Dobra idę coś zjeść i położyć się spać jestem zmęczona z resztą i tak jest późno - Dobranoc!
- Branoc Melody! - wykrzyczeli wszyscy na co znowu się zaśmiałam. Czyli moje życie obróci się o 180 stopni. Ehh, Melody Eleonoro Black zaczynasz nowe życie! Koniec z normalnym życiem, czas na życie z gangiem.
I żyli długo i szczęśliwie, od czasu do czasu handlując dragami, a czasem mordując kogoś w kuchni albo poza nią.
Chwilowo ich w tej nirwanie zostawiamy. Do przeczytania!